OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

poniedziałek, 30 maja 2016

Szajka spekulancka Gorlicach - rok 1917.

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.




Szajka spekulancka w Gorlicach.
Czterdzieści dwa tysiące kilogramów słoniny... brzmi to w tych ciężkich czasach, jak wyjątek z baśni "Tysiąca i jednej nocy"... A jednak Magistrat gorlicki skonfiskował w dniu  11 b.m. [lutego] na dworcu towarowym w Gorlicach 22 skrzyń - adresowanych do Morawskiej
Ostrawy - zawierających taką właśnie ilość słoniny. Nadawczynią tego "skarbu" była córka właściciela handlu śniadankowego, który imał się tego intratnego interesu, skupując od miejscowych rzeźników słoninę, o którą na próżno "błagali" wszechpotężnych "świniobójców" zgłodniali gorliczanie.
Sprawa budzi powszechną sensacyę; wszyscy oczekują w naprężeniu wyniku sądowego postępowania, w przypuszczeniu,  że władze przykładnie ukarzą sprawców, zwłaszcza, że jak wieść niesie, ma się do czynienia ze sprytnie zorganizowaną szajką spekulantów.
B.L.

piątek, 27 maja 2016

Cmentarz wojskowy nr 109 Biecz.

Cmentarz wojskowy nr 109 Biecz.
Pochowani: 126 żołnierzy armii austro-węgierskiej, 8 żołnierzy armii niemieckiej, 137 żołnierzy armii rosyjskiej.

Fot. Anna Kusiak, październik 2015 r.











poniedziałek, 23 maja 2016

Gorlice - artykuł prasowy z roku 1938.

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.



Kościół w Gorlicach

Gorlice są miastem powiatowym w województwie krakowskim. Położone nad rzeką Ropą, liczą 7 tysięcy mieszkańców i zajmują 665 ha powierzchni.
Miasto zostało podobno założone przez osadników ze Zgorzelic (Goerlitz) na Śląsku. Gorlice słynęły ze znacznego ruchu handlowego i w swoim czasie zjednały sobie nazwę małego Gdańska.
3.X. 1874 r. Gorlice zostały nawiedzone przez straszny pożar, który strawił 437 zabudowań wraz z całym mieniem, starożytny kościół itd. Spłonęło także 9 osób żywcem. Na odbudowę miasta zbierano składki w całej Małopolsce. W roku 1915 pożoga wojenna ponownie w straszny sposób zniszczyła Gorlice. Miasto odbudowało się na podziw szybko i dziś mało gdzie pozostały ruiny. Jedynie szczerby od pocisków w murach miasta przypominają owe straszne dnie.
W samych Gorlicach i w ich najbliższej okolicy świadkami tych walk są bardzo duże i liczne cmentarze wojenne.
Ongiś Gorlice słynęły z rozległego handlu płótnami. Zagraniczne wyroby bawełniane zabiły swymi niskimi cenami tę gałęź handlową - i zniszczyły produkcję lnu w całej okolicy.
Ale Gorlice i okolica słyną z innego bogactwa: mianowicie z licznie tu występujących źródeł ropy naftowej. Toteż szyby wiertnicze są nieodłączną częścią krajobrazu gorlickiego. Taka np. osada Męcina Wielka posiada tak zwane grunta sołtysie. Są to nadania jeszcze z czasów króla Jana III, dla żołnierzy, zasłużonych w bojach z Turkami i Tatarami.  Nadania te zawierały także prawo zbierania tłuszczu, ukazującego się na powierzchni ziemi. W Siarach włościanie już około roku 1860 zbierali olej skalny, używając go do smarowania osi, skór itp.
            Dopiero Ignacy Łukasiewicz, zwany ojcem przemysłu naftowego, wynalazca lampy naftowej, sprawę użytkowania oleju skalnego (ropy naftowej) popchnął naprzód zakładając tu i owdzie na wielką skalę kopalnie, a następnie destylarnie.
              W Gorlicach znajduje się gimnazjum, 4-letnia prywatna szkoła dla freblanek, 2 przedszkola, 2 szkoły powszechne, zawodowa szkoła dokształcająca, 7 bibliotek, 1 muzeum, 2 kursy, 2 ochronki i muzeum miejskie w stanie tworzenia.

piątek, 20 maja 2016

Orkan gradowy w jasielskiem - rok 1916.

Zachowano pisownię oryginalną. Źródła u autorów.




Orkan gradowy w jasielskiem.
Z jasielskiego donosi nam poseł Madej, że 3 b.m.[lipiec] o godz. po poł. straszliwy orkan gradowy zniszczyl plony na polu w gminach u stóp góry Liwocz, a więc w Kłodawie, Ujeździe, Lipnicy dolnej, Dąbrówce, Kołaczyczach, Nawsiu Kołaczyckiem, Biezdziedzy i t. d. aż do Warzyc w pow. Jasło. Grad wielkości gołębiego jaja padał przez 20 minut, już w pięciu minutach leżała warstwa gradu miejscami na 40 cm. grubości. Burzy gradowej towarzyszył tak gwałtowny wicher, iż mnóstwo domów uległo bądź zburzeniu, bądź uszkodzeniu przez zerwanie dachów, powybijanie okien i t. p. Ogrody owocowe także poniszczone, stare drzewa powyrywane z korzeniami. Ludność pogrążona w rozpaczy czeka ratunku ze strony władz powołanych.


Klęska gradobicia w jasielskim.
Wróblowa w Jasielskiem, 9 lipca.

W dniu 3 lipca r. b. pomiędzy godziną 1-szą a 2-gą po południu nawiedziła tutejszą okolicę w powiecie jasielski straszna burza z bardzo silnym gradem. Grad padał przez pół godziny, wielkości w włoskich orzechów i większy, który zniszczył prawie doszczętnie znajdujące się w polu plony. Zawierucha przeszła prawie cały powiat, burząc i zrywając dachy na wielu budynkach. Szkody są ogromne. Najwięcej od gradu ucierpiały gminy: Wróblowa i Ujazd, w których zboża są doszczętnie zniszczone. We Wróblowej n.p. grad w grubej warstwie leżał do późnego wieczora, a w niektórych miejscach można go było znaleść jeszcze na drugi dzień. Powódź, jaka skutkiem straszliwej ulewy się wywiązała, spłukała grunta i zmuliła. Jednem słowem - obraz zniszczenia przedstawia się strasznie. [...] Jan Madejczyk.

poniedziałek, 16 maja 2016

J.K. Trzeciak, Kurs koronkarski w Świerchowej, powiat Jasło - artykuł prasowy z roku 1919.

Kurs koronkarski w Świerchowej, powiat Jasło.














          Świerchowa, to wioska mała, licząca 100 domów w powiecie jasielskim. Mieszka tu lud spokojny, cichy, pracowity i wesoły. Bo i czegóż się smucić, kiedy świat taki piękny i miły. W prawdzie w Polsce jest dzisiaj dużo łez i nędzy, ale da Bóg, że to szczęśliwie przetrzymamy i wkrótce nastaną dni jaśniejsze. Bieda jest, bo jest,  ale to grunt, że Polskę mamy! A więc głowa do góry i śmiało naprzód!!
          Pomimo ciężkich czasów Świerchowianie w pracy nie ustają, ale ciągle pracują nad tem, jakby to sobie i dzieciom lepszą przyszłość zgotować. Było tu już wiele odczytów, zgromadzeń, wykładów i kursów a ostatnio odbył się w naszej wsi pięciomiesięczny kurs koronkarski.
          Jeszcze w sierpniu zeszłego roku przyszły do mnie dziewczęta i powiadają: Tyle pan już nowych rzeczy do naszej wsi wprowadził, możeby i o nas pan co pomyślał.
         – A czegóż wy chcecie dziewuszki?
         – Chcemy się uczyć koronkarstwa.
         – Dobrze, będziemy coś radzić.
          Napisałem zaraz do krajowej szkoły koronkarskiej do Zakopanego, czyby się nie dało urządzić w Wierchowej kursu koronkarskiego. Kierowniczka krajowej szkoły koronkarskiej w Zakopanem, p. Marya Dudrewiczowa, wielka pracowniczka na polu społecznem i zasłużona pionierka kobiecego przemysłu domowego, chętnie się na to zgodziła i przyrzekła przysłać fachową nauczycielkę, gdy tylko do kursu wszystko przygotujemy.
           Na umieszczenie kursu wynajęliśmy osobny dom i zapewnili opał, a dla nauczycielki wynajęliśmy odpowiednie mieszkanie.
           Dnia 3 stycznia b.r. rozpoczął się w Świerchowej pięciomiesięczny kurs koronkarski. Naukę i kierownictwo kursu objęła p. Marya Rapaczówna nauczycielka z krajowej szkoły koronkarskiej w Zakopanem.
           Na kurs zapisało się 45 uczennic w wieku od 14 do 25 lat. Nauka odbywała się codziennie od godziny 9 do 12 przedpołudniem i od 2 do 5 po południu z wyjątkiem dni świątecznych.
Pięć miesięcy nauki upłynęło pracowicie i pożytecznie i oto we wtorek dnia 27 maja b. r. mieliśmy uroczyste zakończenie tego kursu. Na tę uroczystość przyjechała z Zakopanego p. Marya Dudrewiczowa. O godzinie 10 rano zebrały się w lokalu kursu pięknie ubrane kursistki ze swoją nauczycielką p. Rapaczówną, gospodynie, należące do komitetu kursowego z p. Trzeciakiem na czele, p. Dudrewiczowa i p. Helena Gałkiewiczówna nauczycielka tutejszej szkoły ludowej.
            Po modlitwie i odśpiewaniu pieśni przemówiła do zebranych p. Dudrewiczowa. Mowa jej była piękna i rozumna. „ Miłuj pracę, gdyż praca daje szczęście, bogactwo i zadowolenie wewnętrzne. Miłuj czystość gdyż tylko robota czysta i piękna znajdzie uznanie u innych.” W końcu podziękowała p. Rapaczównie za gorliwą pracę i piękny rezultat, kursistkom za pilnie korzystanie z nauki, a komitetowi za starania i opiekę nad kursem.
            Następnie p. Trzeciak podziękował p. Dudrewiczowej za urządzenie kursu w Świerchowej, p. Rapaczównie za zbożną pracę, a uczennice prosił,m aby w dalszej pracy nie ustawały i aby dalej w tym kierunku się kształciły. Podkreślając słowa p. Dudrewiczowej, wzywał do umiłowania pracy i czystości: „Czystość w domu i koło domu, czystość w komorze i w stajni, czystość na podwórzu, w ogrodzie, na drodze i w polu, czystość w pościeli, czystość w ubraniu, czystość ciała, czystość myśli, czystość duszy, a to wielka cnota każdego człowieka pojedynczego i narodów.” W końcu uczennica Kasia Kurczówna podziękowała p. Dudrewiczowej za urządzenie kursu. Po rozdaniu świadectw i odśpiewaniu kilku piosenek odbyła się wspólna fotografia całego kursu. Dzień ten był świętem ludowem w naszej wiosce. Oby takie chwile częściej w naszem życiu przychodziły!
            Z postępem bardzo dobrym ukończyło ten kurs 19 uczennic, z postępem dobrym 5 uczennic, zaś 21 nie otrzymało świadectw z powodu słabego uczęszczania na naukę. –
            Uczennice, które kurs ukończyły, organizują teraz pracownię koronkarską w Świerchowej i w tej pracy szczęść Wam Boże, zacne dziewczęta!

Jan Kryspin Trzeciak

Nauczyciel.

piątek, 13 maja 2016

Marmolada ze śledzi - artykuł prasowy z roku 1915.



Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.

Marmolada ze śledzi.

Na łamach pism niemieckich, a także i polskich w zaborze poznańskim spotykamy się co pewien czas z jakąś nową receptą aktualnej obecnie kuchni wojennej. Okazało się, że potrzeba jest matką wynalazków i z tej dziedziny i to wynalazków pomysłowych.
W jednem z pism poznańskich pisze pewna pani:
„Kiedy już tak dużo nastręczają „mądrych” recept kuchennych, niech też która z tych pomysłowych gospodyń i kucharek wymyśli coś taniego a dobrego do smarowania chleba, ponieważ dzieci nie chcą jeść chleba suchego”.

           Niech mi wolno będzie następującą polecić receptę na marmoladę ze – śledzi. Za 20 lub 30 fen. Śledzi, odpowiednio do liczby głów w rodzinie – oczywiście najtańszego towaru – dobrze je obmyć i obrać, potem niech z pół dnia moczą się we wodzie. Następnie dobrze osączyć z wody, drobno usiekać z cebulką, dodać cokolwiek pieprzu lub marjanki, podług tego, jak kto lubi i usmażyć choćby w margarynie, po dodaniu szczypty mąki. Marmoladę taką będą dzieci jadły za… miód.

poniedziałek, 9 maja 2016

Gorlice. Rok po bitwie - artykuł prasowy z roku 1916.


Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.


Gorlice. Rok po bitwie.












           Z okazyi rocznicy zeszłorocznego zwycięstwa pod Gorlicami, w całej prasie austryackiej są wspomnienia o Gorlicach.
          Ale Gorlice, których nazwa związana jest na wieki ze zwycięstwem majowem, srogiego doznały losu. Skutkiem ostrzeliwania w ciągu walk z 1296 domów ostało się jeno 46…
          Choć rok już minął od straszliwej bitwy, miasto przedstawia obraz ruiny. – Korespondent wojenny „Zeit” telegrafuje swemu dziennikowi z Gorlic pod datą 1 maja:

          „… żaden jeszcze dom nie został odbudowany; przechodzień błąka się ulicami ruin, ziejących pustemi oczodołami okien. Rumowisko wewnątrz zmurszało i zarosło chwastem. Gdzie parterowe ubikacye nie zupełnemu uległy zburzeniu, tam wstawiono okna, a zawieszone szmaty zakrywają wnętrze przed ciekawem spojrzeniem. Wyrwy w murach od granatów i wyłamane ściany załatano strzępami blachy z dachów lub zamurowano popękanemi cegłami. Trzy dzwony kościoła farnego wiszą wolne w grubem belkowaniu portalu, przepołowiona wieża dźwiga swój dach jakby dwoma palcami – a jakaś malarka siedzi na dole i przenosi na płótno skrzętnie obraz ruiny. Na garbatym rynku starzy długobrodzi żydzi w wyświechtanych chałatach, cisną się do naszego powozu, kobiety w perukach i rzesza brudnych dzieci z krętymi pejsami…  Ze zburzonego miasta wybiegają gwiaździsto ulice przedmiejskie z małymi willami, które niewiele ucierpiały od strzałów. W jednej z tych schludnych will stanąłem kwaterą… Spoglądając przez okno, widzę pod niebios deszczową oponą, nieprawdopodobnie czarno–granatowej barwy, na stokach łąk, których zieleń wydaje się w tem  świetle aż żółta – cmentarz gorlicki jakby w dziwnej aureoli. Jest to jeden z 610 wojskowych cmentarzy w zachodniej Galicyi…”

Tyle korespondent niemiecki.

Zostań Patronem Z Pogranicza