OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą turystyka w Beskidzie Niskim. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą turystyka w Beskidzie Niskim. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 listopada 2022

Gorlice, miasto pracy - artykuł prasowy z roku 1938.

 Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.


Gorlice, miasto pracy.


Gorlice, oto miasto, znane powszechnie i szeroko – a to zarówno z historii 1915 roku, kiedy tu właśnie największa bodaj bitwa szalała – jak i ze skarbów ziemnych tj. ropy, która się w Gorlickim masowo dobywa. A chociaż Gorlice leżą nieco na uboczu i nie mają dogodnych połączeń kolejowych – przecież tętni tu życie, zarówno handlowe, jak i kulturalne – tak silnie i dodatnio, iż Gorlicom przydano ogólnie nazwę małego Borysławia!

Wielka wojna zniszczyła miasto doszczętnie, bowiem Gorlice leżały na samej linii bojowej. Szereg lat dźwigało się miasto, lecząc swe ciężkie rany, odbudowując zniszczone domy i osiedla. Dziś – chwała Bogu, dzięki wysiłkowi społeczeństwa i dzięki usilnej pracy, Gorlice wróciły nie tylko do dawnego stanu, ale znacznie pod względem rozbudowy inne miast wyprzedziły.

Mają też Gorlice wiele zadań do spełnienia, które starają się w miarę możliwości szczęśliwie rozwiązywać. Przemysł naftowy to bogactwo społeczne! A dalej: skarby wód mineralnych, których w powiecie wiele. Nic więc dziwnego, że Gorlice starają się o propagandę swych wartości turystyczno-letniskowych, które z każdym dniem stają się coraz bardziej i ogólniej znane. A dalej: Łemkowszczyzna i jej etnograficzne i polityczne wartości wymagają kulturalnego umysłu, który nie obcy jest gorlickiemu Włodarzowi powiatu. Stąd ku ogólnemu zadowoleniu bezwzględnie wszystkich idzie wybitna praca zarówno w powiecie, jak i mieście, a symptomem jej jest zarówno zadowolenie jak i wzbogacanie się społeczeństwa gorlickiego.





Pewnie, że jest jeszcze wiele do zdziałania i są liczne sprawy, wymagające koniecznego rozwiązania. Do takich należy: sprawa połączeń kolejowych, sprawa nowej ustawy naftowej, sprawa kredytów na rozbudowę istniejących zdrojów, sprawa linii kolejowej: Gorlice – Wysowa – Krynica itp. Wszystkie te jednak sprawy są poważnie rozważane a akacja ich unormowania i szczęśliwego rozwiązania postępuje naprzód.

Gorlice, mimo swej niewielkiej ilości mieszkańców, wykazują rozmach godny wielkiego miasta, a to w dużej mierze dzięki nafcie, która ściąga tu wielu obcych i zainteresowanych. O ile też uda się Gorlicom usprawnić połączenie komunikacyjne, a to kolejowe i drogowe – liczyć się trzeba z tym, że to miasto energii i pracy stanie się w niedługim czasie poważnym centrum przemysłowo-handlowym, czego temu pracowitemu miastu życzyć należy z całego serca.

Gorlice mają też przed sobą, przyszłość, a posiadając walory zarówno przemysłowe jak i letniskowe są w tym szczęśliwym położeniu, że mogą jasno patrzeć w jutro. Które dla miasta jak i powiatu musi się ukształtować szczęśliwie. KI.





wtorek, 26 kwietnia 2022

Wysowa-Zdrój u źródeł rzeki Ropy - artykuł prasowy z roku 1939.

 








Wysowa- Zdrój u źródeł rzeki Ropy.


Na wschód od Krynicy Zdroju na biało-czerwonym szlaku turystycznym wznosi się potężny kopulasty grzbiet graniczny utworzony z góry Lackowej (1001 m) i nieco niższego szczytu Ostrego Werchu z przygórzem Czigielki, należącego do Polski po ostatniej korekturze południowej granicy, - grzbiet, którym przebiega główny wododział europejski między morzem Bałtyckim i Czarnym. W pofałdowanych a często urwistych stokach Ostrego Wierchu, wśród lasów szpilkowych i liściastych kryją się źródła rzeki Ropy, która już po kilku kilometrach swego biegu zebrawszy liczne potoki tworzy wspaniałą i obszerną dolinę wysowską. W dolinie tej a raczej kotlinie położona jest Wysowa, osada stara, pamiętająca jeszcze czasy piastowskie, niegdyś własność rodziny Gładyszów.

Wysowa od wielu lat jest uzdrowiskiem z prawem poboru taksy. Klimat ma podgórsk, łagodny, bez dokuczliwych wiatrów i gwałtownych zmian temperatury. Cudne wokół krajobrazy duża możliwość wycieczek po okolicy dzięki dogodnym szlakom turystycznym do Krynicy, Grybowa, Gorlic, Żmigrodu i Dukli. Jak już wspomniano między między Gorlicami a Wysową kursuje autobus Jasielskiej Spółki Autobusowej. Wyjazd z Gorlic codziennie o godzinie 15:30 zaś wyjazd z Wysowej do Gorlic 5:45 rano. Cena biletu autobusowego w jedną stronę 3 zł 50 gr. od osoby. - W wielkim parku zdrojowym wytryska 7 źródeł wód mineralnych, szczaw alkalicznych żelazistych o wysokiej mocy leczniczej. Obok źródeł istnieją łazienki do kąpieli mineralno-gazowych i borowinowych. Taksa zdrojowa niżej 10 złotych zależnie od przyznawanych zniżek. Najwięcej pomocną i szeroko w całym kraju w butelkach rozpowszechniona jest woda ze źródła „Słony”. Woda słona z tego źródła jest znakomitym środkiem leczniczym w chorobach narządu oddechowego jak nieżyt krtani, oskrzeli, chroniczna rozedma płuc, dychawica i przewlekła gruźlica płuc. W chorobach narządu pokarmowego leczy szybko schorzenia żołądka, nieżyt kwaśny, wrzody trawienne żołądka i dwunastnicy, nerwicę jelit, zaparcie, schorzenie dróg żółciowych, cukrzycę, otyłość i złą przemianę materii.

Woda ze zdroju Wacław ma szerokie zastosowanie w leczeniu blednicy, niedokrewności, nerwicy wegetatywnej oraz w zaburzeniach czynnościowych kobiecych narządów rodnych. Zdrój Bronisław szczawa alkaliczno-słono-żelazisto-siarczana z ogromną ilością bezwodnika węglowego zużyty został do kąpiel mineralno-gazowych. Opieka lekarska stała. Wszelkich informacji udziela odwrotną pocztą Zarząd Zdrojowy w Wysowej. Poczta i telefon w miejscu.Z pośród kilku pensjonatów z stale pełną frekwencją, a zarazem i dobrą kuchnią cieszy się pensjonat Helena własność Michała Mruka.

W ciągu lipca bieżącego roku w Wysowej przebywało 650 kuracjuszy.





środa, 2 lutego 2022

Źródła siarczane w Wapiennem - artykuł prasowy z roku 1939.

 Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.







Źródła siarczane w Wapiennem.

 

Na wschód od Gorlic u podnóża Ferdela i Kornutów w pięknej kotlinie znajduje się zdrojowisko o wodach siarczanych czynne już w 1812 roku, w którym to czasie leczyli się w Wapiennem żołnierze Napoleńscy.

Wapienne przed wojną światową posiadało rozbudowany zakład zdrojowy, który w czasie działań wojennych został spalony. Dziś wybudowano tu łazienki i kilka will. Kąpiele siarczane i borowinowe powodują szybkie leczenie reumatyzmu, artretyzmu i wyrzutów skórnych na tle złej przemiany materii. W okresie nasilenia ruchu kuracjuszy zakład zdrojowy wydaje 250 kąpieli dziennie. Z Wapiennego prowadzi najpiękniejszy szlak zielony do rezerwatu przyrodniczego na Kornutach i dalej na Magurę Wątkowską (847) Żmigrodu i Dukli. Komunikacja do Gorlic 12 kilometrów przy pomocy dorożek. Informuje Zarząd Zakładu w Wapiennem powiat Gorlice.




wtorek, 16 listopada 2021

Szymbark wzorowe letnisko powiatu gorlickiego. Bystra - artykuł prasowy z roku 1938.

 Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.







Szymbark wzorowe letnisko powiatu gorlickiego.

 

W dolinie rzeki Ropy w odległości 6 kilometrów na południe od Gorlic, pomiędzy lesistymi górami leży wioska letniskowa Szymbark, gdzie od roku prowadzone są prace nad założeniem wzorowego letniska ze wszystkimi urządzeniami dla wygody najbardziej nawet wymagającego letnika. Obecnie letnicy znajdują pomieszczenie w 3 pensjonatach dworskich i w prywatnych domach. Główny pensjonat dworski obok zabytkowego zamku rodziny Gładyszów w Szymbarku został wynajęty w całości przez  Związek Pracowników Umysłowych jednej z fabryk w Lublinie.  Informacji udziela Zarząd Gromady w Szymbarku.


Bystra.

Niedaleko od Szymbarku u podnóża góry maślanej i Zielonej leży Bystra, w której przy dworze w sezonie letnim dobrze prosperuje pensjonat. Do Bystrej przybywa dużo letników ze Śląska. Odległość od Gorlic 8 km. Telefon w miejscu. Utrzymanie tanie.






środa, 8 września 2021

Atrakcje turystyczne powiatu gorlickiego - artykuł prasowy z roku 1939.

 

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.






Atrakcje turystyczne.

 

Wokół doliny Ropy w powiecie gorlickim obok wielu cmentarzy wojennych, rezerwatu przyrodniczego na Kornutach, miejscowości letniskowych i zdrojów do atrakcji turystycznych należą z zabytkowego budownictwa kościoły w Szymbarku, Szalowej, Sękowej, Libuszy, Binczarowej i Bieczu, gdzie znajduje się Dom Kromera, ciekawa wieżą ratuszowa i resztki murów starożytnego grodu. Nie mniej ciekawym jest gorlickie zagłębie naftowe z lasem wież wiertniczych. Warto również zaglądnąć do wylęgarni pstrągów w Bodakach koło Wapiennego lub w Foluszu na północnym stoku Kornutów.











piątek, 19 marca 2021

Sękowa - artykuł prasowy z roku 1938.

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.



 




Sękowa

Sękowa jest małym letniskiem i zimowiskiem położonym w dolinie rzeczki Sękówki. Stacja kolejowa Gorlice odległa jest o 6 km, dojazd furmanką 3 zł. Lekarze, apteki i szpital w Gorlicach. Urząd pocztowy i telefon w miejscu. Kąpiel rzeczna w Sękówce. Sezon letni: frekwencja około 50 osób.

Zabudowa rozprószona, pomieszczenie u gospodarzy. Czynsz za izbę 15 zł miesięcznie. Sklepy spożywcze, masarnie i piekarnia na miejscu. Utrzymanie dzienne od 1.50 zł do 2 zł. Liczne sady zapewniają owoce. 2 źródła siarczane, niebadane. Bliskie lasy okoliczne, z wolnym zbieraniem grzybów jagód. Godne widzenia: kościół z XIV w., cmentarze wojenne, położne na stokach okolicznych gór, stara cerkiew w Pętnej. Wycieczki na górę Rychwałdzką (629 m.), Magórę Nowicką (814 m), Magórę Małastowską (645 m), Ostrą górę (735 m) i Kornuty (831 m.) Z góry Rychwałdzkiej i Magóry Nowickiej w dnie pogodne piękny widok na Tatry.





czwartek, 1 października 2020

Ożywiony ruch kuracjuszy i turystów w powiecie gorlickim - artykuł prasowy z roku 1939.

 

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.







Ożywiony ruch kuracjuszy i turystów w powiecie gorlickim.


Beskid Niski z racji włączenia go w całości do Centralnego Okręgu Przemysłowego stał się ostatnio przedmiotem dużego zainteresowania ze strony kuracjuszy, letników i turystów, co w wysokim stopniu przyczynia się do przyspieszenia zagospodarowania tych terenów, tak pod względem letniskowym jak i turystycznym oraz ujawnienia i spopularyzowania tych wszystkich wartości, jakie są warunkiem skutecznych wywczasów letnich.

Przede wszystkim Beskid Niski, zresztą jak już sama nazwa głosi, składa się z szeregu malowniczych nie wysokich pasm górskich, dochodzących zaledwie do 1000 m. nad poziom morza a wskutek tego bardzo przystępnych i dla starszych nieraz sercowo osłabionych i dla młodzieży jeszcze nie zaprawionej do przebywania w wyższych regionach górskich. Łagodne stoki gór urozmaicone krajobrazy, dużo zieleni, wielkie nasłonecznienie, czyste powietrze i bogactwo wód mineralnych oto walory Beskidy Niskiego, które leczą szybko nadwątlone zdrowie szukającym tu wypoczynku i wywołują przyjemny i radosny nastrój psychiczny.

Liczne rzeki i potoki o rwącej wodzie nadają się szczególnie do kąpieli, która pobudza krążenie krwi i odświeża ciało. Rozległe lasy dają dużo balsamicznej woni i miły cień. Są też one prawdziwą kopalnią jagód i grzybów.

W chwili obecnej najbardziej atrakcyjną w Beskidzie Niskim jest dolina rzeki Ropy, udostępniona w bieżącym roku przez zaprowadzenie codziennej stałej komunikacji autobusowej na linii Tarnów – Jasło – Gorlice – Wysowa Zdrój oraz przez bliskość stacji kolejowych w Grybowie, Stróżach i Gorlicach. W dolinie Ropy jest wiele miejscowości letniskowych, z których wymienimy najważniejsze jak Wysową Zdrój, Szymbark, Bystrą, Wapienne Zdrój i wreszcie Gorlice, jako miasto koncentrujące cały ruch turystyczny i letniskowy zachodniej części Beskidu Niskiego.

 

wtorek, 5 maja 2020

W. Walczak, Magóra Wątkowska – najpiękniejsze pasmo w Beskidzie Średnim - artykuł prasowy z roku 1938. Część II.




Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.

Magóra Wątkowska – najpiękniejsze pasmo w Beskidzie Średnim. Część II.

Do typowych form górskiego osadnictwa należy związane z pasterstwem osadnictwo sezonowe, prawie zupełnie w Beskidzie Średnim zarzucone, zachowało się w kilku szczątkowych wyspach, a jedną z takich wysp i to wyspą w tych stronach najznaczniejszą jest właśnie Magóra Wątkowska. Trawiastymi  łąkami górskimi pokryte jej południowe tarasowe stoki i grzbiet, zwłaszcza w środkowej i zachodniej części, sprzyjają doskonale pasterstwu, które posiada tu odrębne, niż w innych częściach Karpat formy bytowania. Już zasadnicza różnica leży w samej strukturze gospodarki, tu bowiem w góry pędzi się tylko młode bydło, pozostawiając bydło mleczne we wsi. W związku z tym odpadła tu cała tak charakterystyczna dla wschodnio, czy zachodnio-karpackiego pasterstwa praca na hali nad wyrobem serów i związane z tym formy umowy właścicieli z pastuchami. Tu każdy gospodarz przez swojego pastucha, którym nierzadko jest młoda latorośl rodziny, pasie indywidualnie swe kozy, owce i krowy, na noc zamykając je razem do budy – szałasu na bydło. Wypas odbywa się planowo, tak aby nie pozbawiać się jednocześnie siana i dlatego pasie się jednego roku na jednym stoku doliny, zbierając tymczasem siano na drugim, następnego zaś roku następuje zmiana. Staje pasterskie rozrzucone są w Magórze głównie na południowych stokach i tak nad wsią Bartnem znajduje się dwie grupy szałasów, jedne niżej przy wododziale między Przegonką a Świerzową, drugie nieco wyżej w połowie zbocza pod Wątkową. Obie osady leżą tuż powyżej górnej granicy uprawnych pól. Trzecie mniejsze zgrupowanie leży na stokach Kornutów nad Przegonką i wreszcie kilkanaście rozrzuconych szałasów znaleźć można na Kornutach, nad Wapiennem i na Ferdlu.


































 Niezmiernie ciekawe jest budownictwo tych prymitywnych szałasów na bydło i pod tym względem wydzielić można kilka ich typów. Najbardziej prymitywne są budy o dachach z gałęzi , wspartych na palach, ściany ich są sporządzone z wplecionych w poziome poprzeczki gałęzi. Drugi typ to szałasy o ścianach budowanych w sposób bardzo archaiczny, mianowicie pnie ułożone są na sobie między dwoma na każdym końcu wbitymi w ziemię palami. Ten typ posiada zazwyczaj dach również z gałęzi. Trzecim wreszcie typem, najczęściej spotykanym to szałas o ścianach budowanych solidnie na zrąb, często z rodzajem sionki przy wejściu przeznaczonej na legowisko dla pasterza i z małym stryszkiem na siano. Dachy w tym typie szałasu są najczęściej ze słomy, poza tym z gontów lub gontowo-słomiane, utrzymane w typie czterookapowym lub dwuspadowym z przyczółkiem. Ciekawy wyjątek wśród drewnianych szałasów nie tylko tu w Beskidzie Średnim, ale i na całym obszarze Karpat stanowi kilka szałasów o ścianach z ciosanego piaskowca magórskiego. Jeden z nich znajduje się na Kornutach, reszta nad wsią Wapiennemną na zachodnim krańcu pasma. Szałasy te posiadają dachy z desek, wyposażone są w obszerne stryszki, a szałas na Kornutach posiada nawet prymitywny piec z płyt piaskowcowych.

Pasterz zajmuje pomieszczenie albo we wspomnianej sionce, albo na stryszku, a przy niektórych, zwłaszcza prymitywnych szałasach dla niego jest przeznaczona specjalna przybudówka w kształcie maleńkiej budki. Bydło wygania się ze wsi w góry w pierwszą niedzielę po ruskich zielonych świątkach, a sprowadza w doliny po zbiorach, zwykle w początkach września. Podczas gdy na południowych stokach pasma rozwinęło się pasterstwo, to bogato rozczłonkowane stoki północne porastają wspaniale lasy, utrzymane częstokroć w pierwotnym stanie resztki dawnej puszczy karpackiej o trudno dostępnym wnętrzu, o ścieżynach zawalonych wykrotami zwalonych wichrem chojarów, o olbrzymich, czerniejących wśród zielonej gęstwy obeliskami bezkorych suchaków, o cicho szemrzących kryształowym zdrojem paprociowych łożyskach potoków. W tych epigonach odwiecznej puszczy znalazł dziś schronienie wytępiony gdzieindziej czarny bocian, bystrooki orzeł bielik, postrach sarniej i zajęczej młodzi, trafia się tu i goszczący popasem  król karpackich puszcz, gałęziorogi jeleń. Do pospolitych mieszkańców magórskich lasów należą stada saren, niszczące nocami ziemniaczane zagony hordy dzików, lisy, borsuki, nie mówiąc już o całej plejadzie mniejszych drapieżców i wgryzoniów i o ptasich, śpiewających mieszkańcach lasu. Późną jesienią, gdy pierwsze mrozy zważą czerwone kiście jarzębiny na stokach, pada na magórską  puszczę groza. Chyłkiem w gęstwinach przemykają się szare cienie, to zwiastuny zimy krwiożercze wilki, które rokrocznie zjawiają się tu na zimę, przywędrowując gdzieś ze wschodnich Beskidów, aby siać postrach wśród Łemków i rabować, gdy głód silniej dokuczy, owce i bydło ze stajen.
Świat zimnokrwistych również bogato jest tu reprezentowany przez czarne karpackie żmije, padalce, jaszczurki, czarne, żółtoplame salamandry, górskie żaby szare o żółtym lub czerwonym podbrzuszu, kumak, a wreszcie przez stwarzające możliwości wędkowego sportu pstrągi, zamieszkujące wody wszystkich strumieni. W związku z tą ilością pstrągów powstała w uroczej górskiej dolinie nad potokiem Kłopotnicą wybudowana w roku 1929-tym staraniem Towarzystwa Rybackiego w Jaśle wzorowa wylęgarnia pstrągów i łososi, będąca obecnie największą i najnowocześniej wyposażoną wylęgarnią tych ryb nie tylko na terenie Karpat, ale i w całym kraju. Wylęgarnia ta zajmuje swymi stawami część doliny Kłopotnicy, powyżej wsi Folusz i należy do najciekawszych obiektów godnych zwiedzania u progu gór. Niedaleko od terenów wylęgarni na stokach szczytu Kosm sterczą dwie grupy uszeregowanych jakby w dwa potężne mury olbrzymich bloków piaskowca magórskiego, osiągające często wysokość kilku pięter. Szczególnie malowniczą jest kulminacyjna grupa drugiego muru kamiennego, o kształcie ruin potężnej baszty, posiadająca połowiącą ją wąską środkową szczelinę. Bloki te ludność okoliczna nazwała „Diablą Skałą”, nieczystym siłom przypisując ich powstanie.
Odsuwając  jednak na bok tę romantyczną ich genezę, wnioskując z dość wyraźnego przebiegu warstw, należy przypuszczać, iż dwa te mury kamienne to wychodnie warstw magórskiego piaskowca, które w części oparły się niszczącej zbocze denudacji, podczas gdy mniej odporne sąsiednie łupki ilaste większemu uległy zniszczeniu i obniżeniu. Arcyciekawe fantastyczne te formy skalne zasługują w pełni na otoczenie ich opieką i włączenie w tworzący się na Kornutach rezerwat. Podobne grupy skalne, związane z budującym pasmo piaskowcem magórskim, występują licznie na grzbiecie głównego pasma, począwszy od Wątkowej na zachód ku Kornutom, lecz nie są tak olbrzymie i tak fantastycznie upozorowane jak „Diabła Skała” na stokach Kosma. Pasmo Magóry Wątkowskiej dzięki całemu zespołowi wymienionych czynników jako najbardziej interesujące z górskich grup Beskidu Średniego, zasługuje w pełni na szersze zainteresowanie jego pięknem i oryginalnością.


Wojciech Walczak



<<< CZĘŚĆ PIERWSZA <<<






czwartek, 23 stycznia 2020

W. Walczak, Magóra Wątkowska – najpiękniejsze pasmo w Beskidzie Średnim - artykuł prasowy z roku 1938. Część I.





Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.

Magóra Wątkowska – najpiękniejsze pasmo w Beskidzie Średnim. Część I.


 Małe zainteresowanie ze strony rzesz turystów i krajoznawców środkową częścią łańcucha niższych Karpat, - Beskidem Średnim, tłumaczy się zwykle niższymi i bardziej łagodnymi formami tych gór, a co za tym idzie małymi ich walorami krajobrazowymi i turystycznymi. Niestety twierdzenie takie oparte jest tylko na pobieżnym rzucie oka na mapę i nie ma najmniejszego uzasadnienia, a góry te ze wszech miar godne są poznania, małą zaś ich popularność powoduje brak przewodników i publikacji, omawiających ich piękno i turystyczną wartość. Aby choć w części tę lukę załatać, postaram się w poniższym artykuliku omówić, o ile możności najwszechstronniej, jedno z najciekawszych i bez wątpienia najpiękniejszych pasm górskich Beskidu Średniego, a mianowicie pasmo Magóry Wątkowskiej.
Pasmo Magóry Wątkowskiej jest bezwątpienia najciekawszym i najpiękniejszym pasmem górskim centralnych partii Beskidu Średniego, tak z punktu turystyki niedocenianego za jego małe wysokości bezwzględne i rzekomą łagodność form górskich. Pasmo to leżą cena pograniczu powiatów jasielskiego i gorlickiego, prawie na granicy falistego pogórza i karpackiej krainy wyróżnia się od reszty pasm tej części Karpat przede wszystkim wynioślejszymi szczytami, bardziej śmiałą rzeźbą oraz znaczniejszymi wysokościami względnymi.
































Główny grzbiet pasma o lekko falistej linii, wyraźnie podkreślony od południa dolinami potoków Przegonki i Świerzowej, ciągnie się prawie, że w linii prostej z południowego wschodu ku północnemu zachodowi, wyrastając stopniowo z nad doliny Wisłoki, a równie łagodnie obniżając się na zachodzie ku dolinie Ropy. Ogólna długość tak określonej linii grzbietowej pasma dochodzi do 25km. Liczba ta jednak dotyczy tylko długości głównego grzbietu, bo podczas gdy od południa pasmo przedstawia się jednolicie i nie posiada poza jednym wyjątkiem nad wsią Świerzową żadnych rozczłonkowań, to po stronie północnej wrzynające się w górotwór potoki wyżłobiły głębokie, wąskie doliny, oddzielające całą masę większych i mniejszych odnóg i rozgałęzień, odbiegających od głównego pasma/ Te boczne rozgałęzienia, usiane łagodnymi sylwetkami kopulastych szczytów o wysokościach stopniowo obniżających się ku północy, skłaniają do przypuszczeń, iż szczyty te podobnie jak w Zachodnich Karpatach są resztkami prawie równej powierzchni, opadającej ku północy, w którą w następstwie ruchów skorupy ziemskiej wcięły się wody płynących po powierzchni otoków, modelując ją w liczne górskie odnogi. Poziom ten musiał być poziomem destrukcyjnym, wytworzonym przez ścięcie i wyrównanie przez erozję i denudację wypiętrzonych w trzeciorzędzie fałdów i łusek karpackich.
Powodem te różnicy między północną i południową stroną pasma jest także różnica w geologicznej budowie, bo podczas gdy główne pasmo wypiętrzone jest z odpornego  magórskiego piaskowca, to w budowie północnych stoków wybitny udział biorą miękkie, siwe iły i łupki ilaste na przemian z drobnoławicowym piaskowcem.
Stopniowe opadanie powierzchni szczytowej ku północy najlepiej uwydatnia się przy zestawieniu wysokości poszczególnych punktów. I tak idąc od południa mamy na granicy głównego grzbietu szczyty: od zachodu Kornuty 837 m, Jaworska 833 m, Wątkowa 837 m, Hucisko 842 m, Świerzowa 803 m. Jak widać różnice prawie nieznaczne. A teraz jeżeli przeprowadzimy o 2 km na północ równoległą do grzbietu linię, to w jej granicach znajdą się, idąc od zachodu, następujące wyniosłości: Zamajdan 701 m, Czertysz 696 m, Kozel 686 m, Kosm 711 m. Pod Magórą 686 m. – i tu znów granica szczytowych wysokości waha się w 25-ciu m. Idźmy jednak dalej. W granicach nowych trzech kilometrów mamy w tym samym co poprzednio porządku, wysokości: Ferdel 649, Kiecirka 582 m, Za Koniem 591 m. Za pasem tych wysokości znajduje się już próg, spadający ku pogórzu, stanowiący załamanie tego dość regularnego spadku powierzchni szczytowej. 
































Sieć wodna w grupie Magóry Wątkowskiej jest dość gęsta i silnie urozmaicona. Liczne małe potoczki, spływające liniami ściekowymi biorą swój początek albo z małych podeszczowych mokradeł i tych byt związany jest ściśle z opadami, są wic potokami tylko periodycznymi, wysychającymi w okresie upałów i susz, drugie zaś wypływają z podszczytowych źródeł, leżących na granicy kontaktu piaskowca z nieprzepuszczalnymi, stanowiącymi zwierciadło wód gruntowych łupkami ilastymi. Te właśnie potoki łącząc się ze sobą dają początek wielkim górskim potokom, płynącym dnami dolin oddzielających boczne rozgałęzienia pasma.  jest ściśle z opadami, są wic potokami tylko periodycznymi, wysychającymi w okresie upałów i susz, drugie zaś wypływają z podszczytowych źródeł, leżących na granicy kontaktu piaskowca z nieprzepuszczalnymi, stanowiącymi zwierciadło wód gruntowych łupkami ilastymi. Te właśnie potoki łącząc się ze sobą dają początek wielkim górskim potokom, płynącym dnami dolin oddzielających boczne rozgałęzienia pasma.
Największym potokiem w Magórze jest Kłopotnica, lewobrzeżny dopływ Wisłoki, odwadniający swymi licznymi dopływami północne stoki pasma. Południowe stoki odwadnia rzeczka Przegonka, dopływ Ropy i dopływy Wisłoki, Rzeszówka i Świerzowa. W związku z tym odwodnieniem dwóch rzek, dział wodny między Wisłoką, a Ropą przebiega, począwszy od siodła między Wątkową a Huciskiem, główna granią przez Wątkową, aby od Kornutów skręcić przez Ferdel ku północy.
U podnóży pasma, w dolinach rozsiadły się liczne wioski, zamieszkałe przez góralską ludność łemkowską.  Wsie te o typie łańcuchówek ciągną się długimi sznurami siedzib w dnach dolin, stanowiących tu, jak wszędzie w Karpatach, drogi komunikacyjne. I tak na południu w dolinie Przegonki rozsiadło się Bartne, jedna z najdłuższych wsi łemkowskich, dalej Przegonina, Pstrążne, Wapienne, zaliczające się ostatnio do karpackich zdrojów siarczanych. Od północy Bednarka, Wola Cieklińska, Folusz, leżąca głęboko w górach, deskami od świata bożego zabita Huta Samoklęska, Jaworze i Świerzowa Ruska od południa. Od tych ubogich wiosek wybiegają ku wierchom, wcinając się jasnymi klinami owsiano-ziemniaczanej zieleni w ciemne płachty lasów biedne, anemiczne poletka, w krwawym znoju wydarte górskiej przyrodzie, aby dawać chleb mieszkańcom w dolinie siedzących sadyb. Obszary tych poletek odgrodziły pracowite ręce niskimi murkami ułożonych na sobie, wyrwanych przy orce piaskowcowych głazów, aby nikły plon zabezpieczyć przed chciwością pasących się obok na jałowcowych ugorach krów i owiec.  Ciężkie jest życie mieszkańców tych górskich wiosek: kamienisty grunt nie jest w stanie wyżywić rodziny, toteż w walce o byt nie przebierają w środkach kłusując w pobliskich gminnych czy „pańskich” lasach.

Wojciech Walczak






sobota, 19 października 2019

J. Motyka, "Miasto Skamieniałe". O Skałkach Ciężkowickich i ich ochronie - artykuł prasowy z roku 1927. Część II.









              Józef Motyka.
„Miasto Skamieniałe”.
O Skałkach Ciężkowickich i ich ochronie.

Część druga.

***
Natychmiastowa i zupełna ochrona całego obszaru ze skałkami (z wyłączeniem naturalnie pól uprawnych wśród skałek położonych) jest koniecznością. Ochronić je tem łatwiej, że nie stoją na drodze do ochrony żadne zasadnicze przeszkody. Nie mogą wchodzić w grę najważniejsze zawsze czynniki ekonomiczne. Kamień skałek ciężkowickich nie nadaje się do eksploatacji na szerszą skalę, jako zbyt miękki i o nierównem ziarnie; nie nadaje się ani na materjał drogowy, ani budowlany. Wprost dziwnem się wydaje, na co można użyć kostek i progów takiego kamienia? W Karpatach i na Podkarpaciu kamienia nie brak i to w rozmaitych lepszych gatunkach. Już przy drodze do skałek mijamy skalne ściany, odsłonięte przy budowie drogi, a kamień t twardszy, a zapewne nada się do tego samego celu. Jakkolwiek się przedstawia sprawa kamienia tutejszego, to nie może on dawać większych zysków; te zaś o ile są nie stoją w żadnym stosunku do wartości estetycznych i naukowych, jakie przedstawiają skałki.


  Poza dostarczeniem kamienia w małej zresztą ilości obszar skałek dochodu większego nie daje. Obszar ten jest na ogół stromy, pokryty cienką warstwą gleby, nie nadaje się na uprawę roli. Jedyny racjonalny sposób wyzyskania ekonomicznego to las. Zasadzenie, a nawet tylko odpowiednia ochrona lasu, zwłaszcza takiego, jaki sama przyroda wskazuje, t.j. dębowego, byłaby nader wskazaną, tak z punktu widzenia ekonomicznego, jako też z punktu widzenia ochrony i estetycznego wyglądu skałek. W razie dalszej eksploatacji zasypie się obszar skałek jałowym szutrem, na którym przed upływem szeregu dziesiątek lat żadna ludzka siła lasu nie wprowadzi, nie mówiąc o innym sposobie zagospodarowania. Las natomiast odpowiednio chroniony i zagospodarowany przerębowo dać może dochody, a skałkom nie zaszkodzi, ale owszem nawet je przyozdobi i przywróci  wygląd pierwotny.
O konieczności ochrony skałek ze względów ideowych, estetycznych, naukowych i pedagogicznych nie potrzeba już dzisiaj się rozpisywać.  Uznano, że należy chronić głazy narzutowe, jaskinie, jak i rzadkie i piękne okazy drzew i zwierząt. A przecież głazy narzutowe są bez porównania częstsze od skałek ciężkowickich, które mamy tylko w dwu miejscach na obszarze pogórza Beskidu ( Ciężkowice, Krosno). Mają one duże znaczenie naukowe i pedagogiczne, jako przykłady wietrzenia eolicznego. Ma to zwłaszcza znaczenie dla wycieczek szkolnych, jako położone blisko stacji kolejowej, a będą miały jeszcze większe znaczenie, gdy nauczanie przyrody w szkołach z podręcznikowego zmieni się na nauczanie na zjawiskach w samej przyrodzie nie tylko w przepisach, ale i w życiu. Państwowa Rada Ochrony Przyrody musi zbadać dokładnie cała sprawę eksploatacji, przedsięwziąć wszystkie środki celem zaprzestania niszczenia skałek i zabezpieczenia trwałej ich ochrony.



***

Sprawa ochrony skałek należy przedewszystkiem do właścicieli i czynników kompetentnych, a więc Państw. Rady Ochr. Przyrody. Nasuwa się jednak plan, który zasługuje na rozważenie. Obszar skałek należy – według moich informacji – do Magistratu miasta Cieżkowic, do obszaru będącego własnością dóbr kościelnych i częściowo do własności prywatnej. Należałoby złączyć obszar w jedną własność  np. w rękach Magistratu i utworzyć z obszaru skałek park natury i to jako park miejski, lub też jako „Park narodowy”. Należałoby jednak zastrzec, że park jest rezerwatem, a więc, że nic w nim zmieniać nie wolno.  Wskazanem byłoby otoczyć rezerwat płotem, celem ochrony przed niszczeniem, głównie wypasaniem i porobienie ścieżek, celem ochrony przed deptaniem przez zwiedzających. Ostrzec należy przed jednem, t.j. przed wprowadzeniem wszelkich upiększeń, jak stawianiem pomników, sadzeniem obcych drzew i krzewów ozdobnych. Cieżkowice są w tem szczęśliwem położeniu, że mogą stworzyć taki  park jakiemu trudno będzie znaleźć równy i to nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie. Koszt zaś nie duży, bo tylko Ew. wykupienie prywatnej własności, do czego przyczynić się winno cale społeczeństwo. W ostatecznym razie możnaby ograniczyć park na razie do obszarów będących własnością miasta i dóbr kościelnych i dążyć do wykupienia kolejno własności prywatnej. Koszta byłyby zupełnie małe.
Od obywatelskiego poczucia i zrozumienia ważności dzieła głównie przez dbających o dobro i sławę ojczystego miasta obywateli Ciężkowic zależy dokonanie ochrony perły polskiego krajobrazu.




niedziela, 8 września 2019

Na Drodze Królewskiej. Biecz i jego zabytki - artykuł prasowy z roku 1938.












Na Drodze Królewskiej

W powiecie gorlickim zachowała się do dziś żywa tradycja wśród ludu o „Drodze Królewskiej”, prowadzącej niegdyś z Krakowa przez Wojnicz do królewskiego  miasta i grodu Biecza, który za Piastów a zwłaszcza za Władysława Łokietka i królowej Jadwigi, był letnią rezydencją królewską.
Na terenie dzisiejszego powiatu gorlickiego, a ówcześnie powiatu bieckiego, wzdłuż drogi Królewskiej powstały wioski Libusza, Strzeszyn, Racławice, Rozembark, oraz cztery Rzepienniki a to Suchy, Biskupi, Strzyżewski i Marciszewski. Do czasów obecnych z Drogi Królewskiej pozostał tylko mały odcinek między Rzepiennikiem Suchym a Kołkówką, biegnący obok najstarszego w tej okolicy kościółka drewnianego pod wezwaniem Jana Chrzciciela, wybudowanego w roku 1242 i wielokrotnie później odnawianego.
Drugim takim zabytkowym drewnianym kościołem stojącym w pobliżu Drogi Królewskiej jest kościół w Libuszy, wybudowany w 1431 roku.
Ciekawą również ma architekturę kościół w Rozembarku. Niestety przy jego odnawianiu, przed kilkunasty laty zeszpecono go pokryciem blachą.









Biecz i jego zabytki

Biecz, drugie miasto powiatu gorlickiego należy do najstarszych miast w Polsce i jest najwspanialszym pomnikiem sztuki w powiecie gorlickim i najbliższej okolicy. Za czasów Piastów i Jagiellonów był potężnym grodem warownym, broniącym kresów południowych Polski. Od roku 1243 jest już historycznie siedzibą kasztelanów. Pierwsze wzmianki historyczne o Bieczu czytamy w roczniku  Świętokrzyskim (rok 1079) i u Długosza, że Włodzimierz syn księcia przemyskiego Wołodara najechał i zniszczył ziemie polskie po Biecz. Opasany murami, w których znajdowało się 19 baszt zapewniał bezpieczeństwo całej okolicy a leżąc na drodze wiodącej na Węgry, stał się ogniskiem życia kulturalnego i gospodarczego, zwłaszcza w okresie ożywionych stosunków z Węgrami, Austrią i Czechami. Tu często przebywali królowie Polscy, jak Kazimierz Wielki, Jadwiga, Władysław Jagiełło i inni. Przede wszystkim zaś ulubiła sobie Biecz królowa Jadwiga, o której do dzisiaj jeszcze zachowała się tu pamięć w legendzie oraz ustanowionej fundacji św. Ducha dla ubogich. Tu zbudowali sobie królowie 3 zamki. Obecnie jeden z zamków został zamieniony na klasztor OO. Reformatorów. – Biecz miał kilkanaście kościołów, 30 cechów i był nazywany małym Krakowem. Jak świadczy dokument koronacyjny Władysława Warneńczyka brał Biecz udział w wyborze tego króla, wśród wymienionych w tym dokumencie 26 miast polskich. W Bieczu narodził się Marcin Kromer, biskup warmiński, sekretarz królewski i historyk oraz ksiądz Jakób Piotrowicz, profesor akademii krakowskiej i opat tyniecki.













W XVII wieku nawiedziły miasto kilkakrotnie pomory, najazdy: Szwedów, Rakoczego, Rosjan oraz pożary, które przyczyniły się do jego upadku. Obecnie murów już niema, baszty znikły częściowo a z zabytków dawnej chwały i świetności miasta Biecza zachowały się: kościół farny, trzy–nawowy gotyk z wspaniałą fasadą , zbudowany prawdopodobnie przez Niemców, zwanych Allemanami oraz mistrzów włoskich, resztki muru oraz okrągła baszta, a naprzeciw wmurowana tablica Mikołaja Ligęzy, z jego herbem na pamiątkę postawienia przez niego bramy miejskiej, na rynku zaś wieża wysoka, piękna, która przed pożarem była pokryta dachem renesansowym, w której wmurowany herb Kromera, z wdzięcznością za przesłanie pieniędzy na jej odnowienie oraz orzeł Polsk z XVI wieku.  Poza tym jest kilka starych domków, jak dom Kromera z pięknie rzeźbionymi wewnątrz odrzwiami o motywach roślinnych oraz wskazywany tradycją ludową dom zbója Becza.W domu szpitala znajdują się figurki późno gotyckie, z nieistniejącego obecnie tam kościoła św. Ducha.
W ostatnich latach zaczyna się w Bieczu rozwijać przemysł, w szczególności naftowy. Powstało kilka przedsiębiorstw naftowych, które wywierciły kilkanaście szybów. Dalsze wiercenia są w toku.
Jeżeli przemysł naftowy, przy dopływie kapitałów będzie się rozwijał nadal w tym tempie co obecnie, to wkrótce Biecz stanie się jednym z centrów naftowych. Warunki dla rozwoju innych gałęzi przemysłu są bardzo dogodne, gdyż Biecz ma gazociąg i sieć elektryczną.
Wszystkie zabytki Biecza utrzymały się dobrze mimo, że Biecz znajdował się w centrum działań wojennych znanej bitwy pod Gorlicami, o której świadczy pięć pięknych cmentarzy wojennych.

niedziela, 1 września 2019

J. Motyka, "Miasto Skamieniałe". O Skałkach Ciężkowickich i ich ochronie - artykuł prasowy z roku 1927. Część I.












Józef Motyka.
„Miasto Skamieniałe”.
O Skałkach Ciężkowickich i ich ochronie.

Część pierwsza.

W powiecie gorlickim, na południe od miasteczka Cieżkowic, w odległości dwudziestu kilku km od brzegu właściwych Beskidów, uderza nasz wzrok, przyzwyczajony do monotonji karpackiego  krajobrazu, widok niezwykły.  Na tle łagodnych, jednostajnych wzgórz karpackiego pogórza, pokrytych łanami zbóż, a tylko tu i owdzie szczątkami liściastych, rzadziej sosnowych lasków, widnieją płowo szare, olbrzymie głazy ciężkowickiego piaskowca,  tworzące niby olbrzymie ruiny jakiegoś prastarego grodu.  Widać je doskonale z okien wagonu pociągu jadącego z Tarnowa do Krynicy tuż poza stacją Bogoniowice-Ciężkowice, leżą bowiem tuż nad rzeką Biała (Dunajcową), wzdłuż której wije się tor kolejowy. Zwracają też ogólnie uwag e podróżnych swoim niezwykłym w Karpatach wyglądem i pięknością położenia, rzadko jednakże poświęci ktoś parę godzin czasu na zwiedzenie skałek. Są też mało na ogół znane nawet wśród miłośników piękna ojczystej przyrody.

Skałki ciężkowickie zgromadzone są na niewielkim obszarze, nie przekraczającym 1 km2 na prawym brzegu Białej. Większych skałek jest kilka, największe są wielkości dużej kamienicy kilku piętrowej, innych mniejszych jest więcej, jednakże wszystkich razem niema może więcej niż 20. Małych kamieni brak jest prawie zupełny. Zapewne one były, ale zostały zniszczone, względnie usunięte celem zwiększenia uprawnej roli.
Należą one do tego pasa skałek, co i „Prządki” krośnieńskie. Od tych ostatnich są (o ile mogłem sądzić z fotografii, bo Prządek nie widziałem) znacznie większe, rozrzucone na większej przestrzeni i więcej urozmaicone. Dziwnem jest, że są mimo to mniej znane od Prządek. Zbudowane z białego lub płowego gruboziarnistego piaskowca eoceńskiego wieku, nie twardsze od innych skał beskidowych, kruszą się i rozsypują od potarcia palcami i to nawet w głębszych, nie zwietrzałych warstwach (dzisiejszą, tak malownic zą postać zawdzięczają one zapewne nie tyle swej twardości, ile położeniu nad brzegiem rzeki, która obmywa podnóże skał i unosi zwietrzeliny).
Nie tylko jednakże geografa i geologa pociągać muszą swym osobliwym wyglądem: godne są one zwiedzenia przez każdego miłośnika przyrody ziemi ojczystej. Skałki ciężkowickie zaliczyć należy do pereł krajobrazu  beskidowego i, wraz ze skałami Urycza, Bubniszcza, krośnieńskimi Prządkami, do najpiękniejszych w krajobrazie naszym, tem bardziej, że skały piaskowcowe są tak rzadkiem u nas zjawiskiem. Zasługują skałki ciężkowickie na zajęcie się niemi  tem więcej, że trzeba je wziąć w opiekę i uchronić przed zniszczeniem, które zaczęło się na szeroką skalę. O ile natychmiast się ich nie zabezpieczy przed niszczeniem, to za rok mogą zostać na ich miejscu tylko zwały piachu.
Lud okoliczny nazywa skałki „miastem skamieniałem”, nader trafnie, i wierzy dziś jeszcze, że skały te to dawne Ciężkowice, ojczyste miasto dzisiejszych Ciężkowic. Nie umiejąc sobie wytłumaczyć powstania tych, tak dziwnych i nieznanych w całej znanej mu okolicy regularnie ułożonych brył i głazów, wysnuł przypuszczenie i wytłumaczenie najprostsze w jego pojęciu, że jest to prawdziwe skamieniałe miasto. Otoczył też swoim zwyczajem skałki szeregiem legend i podań, przywiązanych już top= do całości skałek, już to do pojedynczych głazów, a nawet poszczególnych szczegółów  ”budowy”. Krążące wśród ludu podanie głosi, że miasto zostało zaklęte w kamień za bezbożność ku przestrodze potomnych, mianowicie, że weselili się, tańczyli, mimo że północ już wybiła i nadszedł dzień Wielkiego Postu. Lud okoliczny dziś ma pokazywać jeszcze szczegóły tego wesela uwiecznione w kamieniu i opowiada o każdej niemal skale osobne podania[1].
Istotnie ułożenie skał jest tak osobliwe, jakby chciało naśladować ruiny miasta i potwierdzić wierzenia ludu. Z dala widnieją 2 duże, wysokie, strome skały, które naśladują z dala do złudzenia na poły zburzone baszty  potężnego ongiś grodu. Na jednej z nich ustawiono duży krzyż, jakby na starem cmentarzysku.
Pod osłoną „pilnujących pokoju i potęgi grodu baszt” ułożyły się pojedyńczo lub grupami pomniejsze skały w kształcie ruin zamków i domów. Regularne, strome ściany skał, ścięte u góry równą płaszczyzną lub stromym „dachem”, naśladują duże budowle, zamki, domy i kościoły, których też nieszczędził skazujący na potępienie karzący wyrok. Poziome i pionowe rysy pomiędzy poszczególnemi warstwami potęgują złudnie, że jesteśmy przed budowlą, wzniesioną przez „przedpotopowego” człowieka-olbrzyma. Deszcze i wiatry wyrzeźbiły na ścianach jakby na igraszkę dziwaczne zarysy, jakby kominki, nisze i zapiecki. Na gzymsach i szczytach skał rosną karłowate sosny i brzozy, przypominające nam zaklęte postacie z bajek. Ani deszcz, ani mrozy ni wiatry nie zniszczą nigdy skamieniałego miasta. Od zniszczenia chronią zaklęte miasto tulące się do skał młode brzozy i dęby ( bo stare wyciął człowiek). Mury jego zaś pokryły ciemne mchy i pstrokacizna porostów. Człowiek też nie powinien niszczyć zaklętych murów. Tak mówi lud… Odczuł on piękno skałek i chroni je dotąd. Nie buduje domów w ich sąsiedztwie. Tylko obcy przybysz postawił obok jednej ze skał siedzibę, która szpeci skały.































Gdy chcemy sobie przedstawić powołanie ciężkowickich skałek, musimy się cofnąć myślą par dziesiątków tysięcy lat wstecz, może aż w czasy okresu dyluwialnego. Ze szczytu wyższych, może kilkakrotnie od dzisiejszych, skałek ciężkowickich, widać było wtedy w odległości dwudziestu kilku kilometrów, w stronie północnej horyzontu siny brzeg skandynawskiego lodowca, pokrywającego wtedy zimnym całunem nasze ziemie. Z tającego lodowca i Karpat wyższych wiele od dzisiejszych i bogatszych w opady atmosferyczne płynęła potężna wówczas i bogatsza w wody rzeka Biała, podmywając swe brzegi i usypując wielkie szutrowiska po brzegach swego koryta. Wtedy już zapewne zaczęła ona podmywać podnóże skałek i unosić miększy materjał skalny coraz więcej. Gdy po długim czasie ocieplił się i osuszył klimat i cofnęła się ku północy krawędź lodowca, mogła Biała szybciej płynąć i odnosić dalej zwietrzeliny skalne. Wycięła sobie węższe, lecz głębsze koryto, pozostawiając na swych brzegach terasy, nakształt olbrzymich stopni. Gdy klimat znów się oziębił i ilośc opadów atmosferycznych znów się powiększyła, zaczęła Biała znów podmywać ciężkowickie skałki, tak, że te wciąż zwiększały swą względną wysokość, mimo, że bezustanku  niszczyły je od szczytu czynniki atmosferyczne. Lodowiec nie wrócił jednak już do podnóża Karpat i nie wywarł większego wpływu na ukształtowanie skałek. Wygląd dzisiejszy zawdzięczają skałki ciężkowickie głównie działaniu wiatrów i to przeważnie w czasach pomiędzy jedną i drugą fazą lodowcową, może też po drugiej fazie zbliżenia się lodowca, w czasie, gdy panował klimat suchszy i cieplejszy od obecnego. Wiatry wyrzeżbiły w skale rysy wzdłuż warstw, gdzie kamień jest miększy i półkoliste zagłębienia w skale, podcięły podnóża  ich, nadając im wygląd bochnów i grzybów. Wygląd skał dowodzi więc, że ukształtował je klimat suchy, głównie wskutek działania wiatrów. Równolegle do zmian klimatu zmieniała się i roślinność skałek i ich otoczenia. Z okresu suchego pochodzi zapewne rosnąca na skałach sosna, której brak w okolicznych lasach naturalnych. Może były a nawet może i są jeszcze inne rośliny, które powstały w resztkach po innych okresach klimatycznych.  W przeważnej jednakże części zniszczył te resztki człowiek, wycinający lasy i zaorywujący pola. Można znaleźć te rośliny zabytkowe wśród porastających skały porostów, z których kilka należy do gatunków, rosnących dzisiaj na wysokich górach. Karłowaty ich wygląd dowodzi, że nie czują się one tutaj zbyt dobrze, albowiem lubią klimat wilgotniejszy i zimniejszy.
Wreszcie gdy cofnął się zupełnie lodowiec, skałki otoczył dębowy las, a z pośród jego koron wysterczały skałki porośnięte sosną. Taki stan trwał do czasu dopóki nie przyszedł człowiek. Początkowo miał on dosyć drzewa i kamienia, potem ściął dęby rosnące dookoła skał, pozostały skały nagie, tylko na niedostępnych miejscach porośnięte sosnami. Drzewa odrastają jednak powoli, jakby chcąc zabliźnić rany zadane przez człowieka. Skały zaś same długo, bo aż do ostatnich lat pozostawały nietknięte. Dopiero w ostatnich czasach zaczęto „eksploatować” i kamień. Mimo, że pełno lepszego kamienia w okolicy, a skałki ciężkowickie są miękkie, jak tynk starej rudery, wydobywa się kamień tutaj, no leży na wierzchu. Zniszczenie skałek wprost straszne (widać to choćby z okien pociągu), a korzyści nie stoją w żadnym stosunku do zniszczenia skałek. Wydobywa się skały, leżące tuz pod powierzchnią gleby, lub też leżące na wierzchu. Kamień ociosuje się na progi (widać je na pierwszym planie fot. 2). Ponieważ kamień sypie się już od potarcia dłonią, powstają przy obróbce i wydobywaniu olbrzymie w stosunku do wydobytego kamienia zwały szutru i piachu, które zasypują murawę i głębsze warstwy skały, tak, że dalsza eksploatacja będzie prawie niemożliwa, a z pewnością nie opłaci się. W ostatnim roku zrobiono wśród niżej położonych skałek okropne spustoszenia, zasypując je żółtym szutrem.






[1] Nie są mi znane dokładniej owe podania, słyszałem je bowiem niektóre jeszcze w dzieciństwie, ale słyszałem tylko fragmentarycznie. Nie chcąc je mimowolnie zmieniać, nie podaję ich na tem miejscu.


Zostań Patronem Z Pogranicza