Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
Roman Reinfuss
(Gorlice).
Z przeszłości
Łemkowszczyzny
Kiedy pojawili
się Łemkowie? – Wołoscy pasterze. – Zbójnicy łemkowscy. – Pamiątki po
Konfederatach barskich. – Łemkowie w czasie rzezi galicyjskiej.
Przeszłość Łemków nie jest dotychczas zupełnie wyjaśniona, nauka
nie ustaliła dotąd ostatecznie, kiedy ten klin ruski, sięgający od Sanu po
Pieniny wbił się między Polaków a Węgrów.
Najczęściej
łączy się pojawienie Rusinów w Beskidzie środkowym i zachodnim z wędrówkami pasterzy wołoskich, którzy
przybyli tu z końcem XV w. a w dwu następnych stuleciach rozsiedli się już
wzdłuż grzbietów gór aż po Księstwo Cieszyńskie, wędrówkom tym sprzyjać miał
fakt, że Karpaty były wtedy puszcza bezludną „nigra silva” – jak je nazywali kronikarze.
Teoria ta
wykazuje jednak przy bliższem rozważeniu liczne niedociągnięcia, które
upoważniają do przypuszczeń, że już przed kolonizacją wołoską mieszkali tutaj Rusini. Przedewszystkiem Karpaty w XVI
w. nie były znów takie bezludne, skoro Jagiełło,
nadając w r. 1391 biskupom krakowskim
znaczne obszary między Popradem a Białą, wymienia leżące tam trzynaście osad, z których większość do dzisiaj jeszcze istniej
( jak Powroźnik, Muszyna, Andrzejówka,
Łomnica, Florynka). Spewnością nie
były to jedyne miejscowości w Karpatach, musiały być jeszcze i inne, o których
nie wiemy spowodu zbyt szczupłych danych źródłowych.
Jakiej narodowości byli ludzie zamieszkujący wtedy Karpaty,
trudno byłoby stwierdzić z całą pewnością. Leon
Białoski, który badał stare archiwa sądeckie, stwierdził, że „na podstawie akt sądeckich nie można
rozstrzygnąć kwestji pochodzenia pierwotnej ludności dóbr muszyńskich”.
Nic dziwnego!
Dawniej na różnice narodowościowe zwracano tylko wtedy uwagę, gdy były znaczne,
n.p. Polacy i Niemcy, większą natomiast wagę przykładano do różnic na tle religijnem i tu właśnie można szukać
klucza do rozwiązania zagadki.
W spisach
niesznego i innych danin kościelnych mamy bardzo dokładnie wymienione wszystkie
miejscowości, które daniny płaciły uderzającem jest, że linja graniczna wymienionych
w tych spisach miejscowości pokrywa się ściśle z granicą dzisiejszej
Łemkowszczyzny. Widać z tego, że osady, położone w głębi gór, nie płaciły danin
kościelnych, co wskazuje na to, że zamieszkane były przez ludność niekatolicką, a więc
prawdopodobnie schizmatycką. Bliskość wrogich Kościołowi innowierców
potwierdzają jeszcze niektóre akta kościelne, dotyczące Nowego Sącza, Żmigrodu, które często o pobliskich schizmatykach
wspominają.

Dopóki jeszcze
na nizinach było dosyć ziemi, którą królowie między zasłużonych poddanych
rozdawali, nikt nie zabiegał o górskie nieużytki i cała dzisiejsza
Łemkowszczyzna była własnością króla. Dopiero
w pierwszych dziesiątkach XIV w. rozpada się na kilka potężnych kluczów, z których jeden najbardziej na zachód wysunięty,
należał do biskupów krakowskich (t.zw.
państwo muszyńskie), drugi,
obejmujący dolinę górnej Ropy, Zdyni i ich dopływów przeszedł na własność możnej
rodziny Gładyszów ze Szymbarku a wreszcie trzeci na wschodzie należał do Stadnickich ze Żmigrodu. Królewszczyzn
zostało już niewiele: Rytro, Piwniczna,
Grybów i po kilka małych wiosek przy każdej z wymienionych miejscowości,
jedynie w powiecie bieckim spory szmat królewszczyzn sięgał aż po
granicę.

Dobra te,
pomimo znacznych obszarów, przedstawiały zrazu małą wartość ekonomiczną, były
słabo zaludnione, zarosłe lasem i niebardzo nadawały się do uprawy rolnej.
Dlatego to z otwartemi rękoma przyjęto półdzikich pasterzy wołoskich, którzy
wypalali po górach polany i następnie wypasali na nich swe stada.
Początkowo
przebywali Wołosi w górach tylko od wiosny do późnej jesieni, a na zimę
schodzili wraz ze swym dobytkiem w bory nizinne w okolice Rzeszowa, Sandomierza
i t.d. Te
wędrówki skłonnych do łupiestwa
koczowników tak dały się wkrótce ludności podgórskiej we znaki, że nakazano
im odtąd zimować w górach. W związku z tem znajdujemy w aktach miasta
Pilzna notatkę, że podczas srogiej zimy
1490 r. Wołosi ze swemi stadami poginęli w górach spowodu wielkich mrozów i
śniegów.
Sczasem, pod
naporem wielkich właścicieli, zaczęli Wołosi osiedlać się na stałe. Znamy liczne przykłady, że osiedlali się po wioskach już
dawniej istniejących, lecz wyludnionych, n.p. wsie Krolowa i Bińczarowa koło Grybowa, które,
kolonizowane niegdyś przez Kazimierza Wielkiego, tak się sczasem wyludniły, że
w połowie XVI w. osiedlono je ponownie Wołochami. Czasem przesiąkali oni do wsi
niegdyś założonych przez niemieckich kolonistów, jak n.p. Rychwałd w pow. gorlickim, gdzie w r. 1581 było pięć dworzyszcz
wołoskich.
Obcy przybysze
szybko asymilowali się przyjmując język
ludności miejscowej, ślady językowe wołoskie przetrwały tylko w
terminologji pasterskiej (juhas, watra,
geleta i in.) i w nazwach gór
nadanych przez pasterzy (n.p. często spotykane Magury i Kiczery).
Wsie przez tych
„Wołochów” zamieszkałe posiadały samorząd,
na czele jego stał sołtys, który
wraz z ławnikami sądził mieszkańców gminy w drobniejszych sprawach, przyczep
posługiwał się zwyczajowem prawem
wołoskiem, które, nigdy nie spisane,
zupełnie zaginęło.
Osadnicy w
dalszym ciągu prowadzili gospodarstwo
pasterskie, daniny na rzecz panów płacili w bydle, owcach i serze; była to
pewna innowacja, gdyż wsie zakładane dotychczas na prawie niemieckiem płaciły
je w pieniądzach i płodach rolnych, stąd dla odróżnienia, wsie górskie
określano jako osadzone na prawie
wołoskiem lub Ruskiem.
Zrazu wsie
górskie cieszyły się większemi niż na dolinach swobodami, pańszczyzną ich nie gnębiono, bo panowie bali się, by im chłopi do
Węgier nie uciekali, gdzie ich bardzo chętnie przyjmowano, jedynie w państwie muszyńskiem, należącem do
biskupów Krak., spotyka się ucisk
chłopów, którym administratorowi starają się w ten sposób obrzydzić
prawosławie. Tam też obserwujemy najwcześniej przechodzenie Łemków na łono
Kościoła (gr) katolickiego..
W w. XVII, gdy ucisk chłopów dochodził w Polsce do
maksimum, zaczęto tez naciskać i Rusinów po górach. Wtedy obserwujemy częste ucieczki do Węgier[1], a jednostki
bardziej zapalne łączyły się w bandy
opryszków t.zw. „Beskidników”, które
były istnym postrachem plebanij i dworów podgórskich. W dawnych aktach
spotykamy o nich ustawiczne wzmianki; w r. 1676 ukrywali się w jaskiniach na
górze Cergowej pod Duklą, a razu
pewnego dwu zbójców sądzonych w Bieczu podało
na torturach imiennie 78 wspólników, pochodzących z 30 wsi. Tam też odbywały
się masowe egzekucje schwyconych opryszków.
Największe nasilenie przybrały rozboje w czasie wojen kozackich, kiedy to Chmielnicki przez swoich emisarjuszy
podburzał chłopów przeciwko szlachcie. Gdy Kostka
Napierski wywołał rewoltę górali
podhalańskich i zdobył zamek czorsztyński, w którym go potem husarja biskupa
Gembińskiego oblegała, uchwalili zbójnicy łemkowscy, Czepiec, Sawka i inni, iść
Napierskiemu z odsieczą.
Po bitwie po Beresteczkiem (1651),
w którym szlachta pod Chmielnickim walne odniosła zwycięstwo, padł strach na
górali. W obawie krwawej zemsty całe wsie
z dobytkiem uciekały z dzisiejszej Łemkowszczyzny na drugą stronę Karpat,
gdzie się na stałe osiedlali.
W sto lat później i lasy Łemkowszczyzny udzielały niejednokrotnie
schronienia konfederatom barskim, którzy,
napierani przez wojska rosyjskie, chronili się w najdziksze ostępy górskie w
pobliżu węgierskiej granicy.
Do dziś jeszcze pokazują na górze Lackowej
koło Tylicza resztki okopów konfederackich, a w cerkwi w Izbach znajduje się dokument przez Pułaskiego pisany, w którym mężny wódz konfederatów
opisuje cua, jakich dwukrotnie doznał za sprawą Matki Boskiej Izbiańskiej: raz,
gdy koło Izb przez Moskalu napadnięty został, a drugi raz gdy w pobliżu Świątek
w czasie odwrotu upadł wraz z koniem i nic mu się nie stało.
W czasie licznych potyczek nie obeszło się naturalnie i bez szkód wojennych, między innemi spłonęła
w Wysowej zabytkowa cerkiewka,
zapalona przypadkiem przez walczących konfederatów. Jak ludność Łemkowszczyzny
odnosiła się do walczących Polaków, o tem nie mamy bezpośrednich wiadomości, na
ogół między Rusinami a szlachtą musiały
być jednak pod koniec nienajgorsze
stosunki, skoro w r. 1846, podczas słynnej rzezi galicyjskiej, gdy ludność wiejska wszędzie dookoła mordowała
znienawidzonych panów, jedynie Rusini, jak zgodnie wszystkie źródła podkreślają, nie brali udziały w rabacji.
[1] Z Węgier zaś uciekali
chłopi do Polski.