OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

środa, 28 października 2020

J. Madej, Jasiek z Jedlinek. Obrazek historyczny - opowiadanie prasowe z roku 1909. Część I.

 Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.








JASIEK Z JEDLINEK.

OBRAZEK HISTORYCZNY.

Skreślił Jakób Madej

Poseł do Rady państwa.

 

Część I.

W stronę północną od Jasła, po obu brzegach rzeki Wisłoka, ciągnie się piękna dolina Jasielska, nad którą panuje piękna góra Liwar – wznosząca się 561 m.n.p.m.

U stóp Liwara, ku wschodowi i południowi rozłożyły się wioski stanowiące parafję w Brzyskach. Sioła te zamieszkuje lud pracowity i religijny, przywiązany do ziemi i mowy ojczystej, szanujący zwyczaje starodawne i włościański polski ubiór, płótniankę, którą nosi w święta i niedziele, a także przy uroczystościach rodzinnych i narodowych.

Dzisiaj okolica ta jest porządnie zabudowana i gęsto zaludniona, lecz dawniej było tu mniej ludności; osady gospodarskie były rzadziej umieszczone, znajdowało się wiele lasów, pełnych zwierzyny wszelkiego rodzaju.

Po przeciwnej stronie Wisłoki sterczał na skale od niepamiętnych czasów zamek, zwany Gotarz albo Golerz, w sąsiednim zaś Bieczu, za Liwoczem, mieszkał kasztelan w zamku, który zbudował i w którym przebywała często królowa nasza Jadwiga.

Ludność okolicy podliwoczańśkiej bywała nieraz narażoną na napady różnych wrogów, a szukała schronienia w zamku Gotaz lub w lasach na Liwoczu, z drugiej strony przez sąsiadowanie z pobliskimi zamkami, szczególniej z Bieczem, miała więcej wiadomości o życiu narodu polskiego i łatwiej brać mogła udział w różnych zdarzeniach w Polsce zachodzących.  

Pięknie kończył się w Ujeździe i okolicy pewien dzień majowy w roku 1410. Naokoło widać było zielone pola, zapowiadające obfite zbiory – w życie bujnem odzywała się przepiórka – nad Liwoczem szybował jastrząb, upatrując przed nocą jeszcze jakiej zdobyczy, a od gęstych zarośli nad Wisłoką dochodziła melodyjna muzyka słowika, odprawiającego gody weselne. Z pól dolatywał wesoły śpiew pastuszków, spędzających bydło do zagród, na drogach gdzieniegdzie rozlegała się gwarna rozmowa robotników, wracających po całodziennej pracy do chat swoich. Ścieżyną odgraniczającą Brzyska od Ujazdu, szło wśród żartów wesołych grono dziewcząt, ketów przy figurze miały się rozejść.Jedna z nich szybkim krokiem podążyła do Ujazdu.

Dziewczyna ta, Anusia, najmłodsza córka Mateusza z pod dworu – smukła jak topolka, zwinna jak sarenka, z paluszkami zarumienionemi zdrowiem i pracą, z bujnym warkoczem na ramieniu, o oczach niby to niebo nad jej głową, z wesołą piosnką na ustach, pospieszyła ku domowi swoich rodziców, witając uprzejmie spotykanych przechodniów.

Anusię wszyscy lubili, a parobczaki, nie tylko z Ujazdu ale i z sąsiednich wiosek, przepadali po prostu za nią i niejeden już ubiegał się o jej rękę, tem bardziej, że była to córka jednego z najzamożniejszych gospodarzy w Ujeździe.

Wszystkie jednak starania parobczaków  były daremne i żaden nie mógł się pochwalić, że Anusia była dla niego inna, niż dla innych – względem każdego z nich była uprzejmą, wszędzie wesoła, lecz przy tem tak poważna i ostrożna, że nawet najśmielszy z parobczaków Wojtek z Dołków stracił wobec niej rezon i nie wiedział  jak z nią mówić.

Nikt nie wiedział, co pod tą wesołą pokrywą w serduszku Anusi się chowało. Serduszko to było już od dawna zajęte, było własnością Jaśka z Jedlinek, części gminy Brzyska. Chłopak to był urodny, śmigły, pełen zdrowia i siły, a jak syn ubogiej wdowy, mieszkającej w Brzyskach, od lat wczesnych musiał służbą zarabiać na życie.

Miał lat dziesięć, gdy ojciec Anusi, Mateusz z pod dworu, wziął go najsamprzód do pasienia gęsi i trzody – jednak chłopak brał się pilnie do pracy, był wszędzie gospodarzom swoim wierny i sumiennie spełniał ich polecenia, przeto zostawił go Mateusz u siebie, oddawszy mu z czasem konie i zawiadywanie całem gospodarstwem tem więcej, że sam był w dość podeszłych latach.

Kiedy Anusia była małą, Jasiek bawił ją, śpiewał jej różne piosenki, opowiadał gadki, znosił kwiatki – gdy później podrosła, pomagał jej w zajęciach i wyręczał ją nieraz w pracy, a tak nie wiedząc kiedy i jak dziewczyna przywiązała się do Jaśka i przylgnęła do niego całem sercem. Jasiek płacił jej gorącą wzajemnością; wiedzieli jednak oboje, że miłowanie ich musi być ukryte i daremne, bo ojciec Anusi, jakkolwiek przychylny Jaśkowi, nie pozwoli nigdy, by ubogi Jasiek miał dostać za żonę córkę bogatego i dumnego kmiecia.

Mimo to, dobrze im razem było, szczęśliwymi się czuli swojem kochaniem, zdając resztę na wolę Bożą. Anusia wyręczała we wszystkiem matkę, podupadłą już na zdrowiu – Jasiek zastępował gospodarza, ku zupłnemu jego zadowoleniu.

Tymczasem nadszedł wspomniany rok 1410. Z wczesną wiosną rozeszły się po Ujeździe i okolicy wieśći, które najsamprzód przyniósł dziad-lirnik od Biecza, że król Władysław Jagiełło wybiera się na wojnę przeciw największemu wrogowi Polski, przeciw zakonowi krzyżackiemu, który straszne krzywdy ziemi polskiej od dawna wyrządzał.

Wieści te stawały się coraz bardziej pewnemu, aż wreszcie z zamku w Bieczu rozgłoszono, że każdy prócz rycerstwa, kto ma chęć bronienia Matki Ojczyzny, może się stawić pod zamkiem w Bieczu, skąd drużyna wojenna miała podążyć do Krakowa i dalej przeciw Krzyżakom.

Już na pierwszą wiadomość o wyprawie na Krzyżaków, powziął Jasiek silne postanowienie podziękować Mateuszowi za przyjęcie i utrzymanie przez długi czas, Anusi za przychylność i pożegnać ją na zawsze, udać się do Biecza, tam zgłosić się do zaciągu na wojnę, Niemców rabusiów i złodzieji prać ile siły starczyć będą, wreszcie zginąc gdzieś wśród bitwy, bo biedny nie miał już po co więcej do Ujazdu wracać.

Pewnego dnia wieczorem, załatwiwszy wszystkie czynności przy gospodarstwie, wszedł do izby, w której już  wszyscy  zgromadzeni byli, a pochyliwszy się do kolan gospodarza i gospodyni, podziękował im za chleb przez tyle lat mu udzielony, i ze łzą w oku żegnał się ze wszystkimi.

Na słowa Jaśka zadziwili się wszyscy i prawdziwie zmartwili. Gdy pierwsze chwile tego zatrwożenia przeszły, począł stary Mateusz odwodzić Jaśka od zamierzonej wyprawy, lecz daremnie – postanowienie Jaśka było niezłomne, zatem tylko na to się zgodził, że dwa dni jeszcze z nimi przebędzie . Nie przeczuwał Jasiek, co w tym czasie zdarzyć się może.

Gdy nazajutrz zjawił się Jasiek po południu w izbie, zastał Anusię leżącą na łózku, bielutką jak to płótno na jego płótniance, bardzo osłabioną ale wesołą, przy niej zaś siedzieli rodzice – dziwnie rozpromienieni, którzy Jaśka zawezwali ku sobie. Słuchaj Jaśku – rzekł stary Mateusz – poznałem przez te lata, które u nas przebyłeś, żeś dobry chłopak, przekonałem się żeś do nas przywiązany i wiernie nam służysz, dlatego polubiłem cię i przykro mi było, gdy usłyszałem że chcesz nas porzucić.

Nie wiedziałem, co zachodzi między tobą a Anusią, aż dopiero dzisiaj po przejściu przebyłeś, żeś dobry chłopak, przekonałem się żeś do nas przywiązany i wiernie nam służysz, dlatego polubiłem cię i przykro mi było, gdy usłyszałem że chcesz nas porzucić.

Nie wiedziałem, co zachodzi między tobą a Anusią, aż dopiero dzisiaj po przejściu jej wielkiej i nagłej słabości dowiedziałem się, że się kochacie. Zrozumiałem teraz, że ty prócz chęci bronienia Ojczyzny, chcesz się usunąć – bo mając poczciwą duszę  a nie posiadając majątku, nie chcesz zagradzać Anusi drogi do szczęścia. Czy ty myślisz, że ja mojemu  dziecku szczęścia pożałuję, czy może majątek, jaki mi Bóg dał, nie wystarczy na dostatnie wyposażenie mojej córki? – Otóż wiedz, że kochaniu waszemu nie przeszkadzam, najchętniej was pobłogosławię i szczęśliwym czuł się będę, gdy gospodarstwo w twoje ręce będę mógł złożyć.

Jasiek słuchał tych słów jak odurzony i nie wiedział co począć, gdy w tem Anusia słabym, ale pewnym głosem odezwała się:

„Podziękuj Jaśku tatusiowi, że nas chcą szczęśliwymi zrobić, lecz pamiętaj, że pierwej byłeś Polakiem niż moim masz być mężem, dlatego chcę, abyś okazał, że rzeczywiście jesteś prawdziwie polskim chłopem – chcę, abyś przyłączył się do wyprawy na nieprzyjaciela – jedź zatem z królem, bij wrogów, spraw się mężnie i walecznie, a jeżeli Bóg pozwoli, że wyjdziesz cało z wojny, wtedy powracaj tu do nas, gdzie znajdziesz swoją Anusię, która ci odda rękę, jak serce dawno ci już oddałam”.

Jasiek nie mógł dłużej wytrzymać – gruchnął do nóg starych rodziców Anusi i wśród łez dziękował im za tyle dobroci i przywiązania, a kiedy powstał, usiadł przy Anusi i tak we czworo snuli różne plany na przyszłość.

Anusia po kilku dniach powróciła do zdrowia; Jasiek więc pożegnawszy się bardzo czule ze wszystkimi siadł na konia, którego mu Mateusz przygotował i z kilkoma parobczakami ruszył ku Bieczowi. Tam zgłosił się do dowódcy, który włączył go do oddziału składającego się z samych chłopów.

Niebawem pociągnęło wojsko ku Krakowowi a stamtąd po długich dniach pochodu znalazł się nasz Jasiek daleko, daleko, w okolicy Grunwaldu, gdzie między królem Jagiełłą a Zakonem krzyżackim miał odbyć się porachunek za straszne krzywdy, jakich ci zbójeccy zakonnicy przez długie czasy Polsce nie szczędzili.

(C.d.n.)


>>> CZĘŚĆ DRUGA >>>



 

1 komentarz:

  1. piękna opowieść nie na dzisiejsze czasy,dzis juz nie ma takich odważnych młodzieńcow

    OdpowiedzUsuń


Zostań Patronem Z Pogranicza