|
Dom Becza w Bieczu |
Według
niektórych badaczy, nazwa Biecz pochodzi od ludu Biessów zamieszkującego
Bieszczady, wspomina również o nich Ptolemeusz, słynny grecki uczony. Potoczna
nazwa tego ludu miała brzmieć Bieszczad lub Bieszczadź. Według opinii
Brucknera, którą wyraził w słowniku etymologicznym nazwa miasta ma pochodzić od
węgierskiego słowa Becz oznaczającego podegrodzie, czyli osadę pod grodem.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę podobieństwo strojów ludowych, a mianowicie cuwy i
czapki zwanej magierką ( od magyar, Węgier) czyli węgierką do strojów
węgierskich, a wreszcie podobieństwo wierzeń i zwyczajów spod Bardiova to
musimy dojść do wniosku, że początki Biecza związane są z przybyciem w tę
okolicę ludności z Zakarpacia. Z tą tezą związana jest również
najpopularniejsza legenda o powstaniu miasta związana ze zbójem Beczem , który
miał się wywodzić z Węgier. W dawnych wiekach gdy ziemie w dorzeczu Ropy
porastały ogromne bory, żył zamożny, znacznego rodu węgierskiego rycerz zwany
Beczem, który w młodości brał udział w wyprawach krzyżowych aby bronić Ziemię
Świętą. W wyprawach tych wiele stracił, przeżył straszliwe przygody, ale
wyszedł z nich żywy i wrócił wraz z małą grupką wiernych druhów do rodzinnych
posiadłości. Mimo, że posiadał znaczne dobra rodowe, nie był biedny, lubił od
czasu do czasu niespodziewanie napadać ze swoją drużyną na bogate karawany
kupców zamorskich. Wybierał zawsze takie karawany, które prócz towaru ogólnie
wożonego, prowadziły kupionych nie zawsze uczciwie młodych ludzi przeznaczonych
na targi niewolników, bowiem handel niewolnikami przynosił największe zyski.
Becz zabierał tylko kosztowności w postaci naczyń, biżuterii, nie gardził też
złotymi czy srebrnymi monetami. Jednak szczególną przyjemność sprawiało mu
uwalnianie pędzonych niewolników. Kupców i całą karawanę po przejęciu
interesującego go towaru puszczał wolno. Uprowadzał tylko niewolników, których
nakarmiwszy a czasem i jakimś groszem obdarowawszy w nocy opuszczał, tak, że
sami mogli robić co chcieli. Najczęściej szukali schronienia i pracy w pobliżu
miejsca uwolnienia, nigdy nie wracali bowiem tam, gdzie ich niejednokrotnie
podstępnie sprzedano. Raz zdarzyło się, że wśród uwolnionych była mała
dziewczynka Bietka, wyglądająca na dziecko rycerskie. Dziewczynka była sierotą,
którą mimo, że po rodzicach miała wielki majątek stryjowie sprzedali. Nieznana
siła kazała Beczowi otoczyć Bietkę szczególną opieką. Becz nie pozostawił jej
pod osłoną nocy, jak jej współtowarzyszy niedoli, ale zabrał ze sobą. Ponieważ
jako rycerz, po tylu przygodach pędził samotny tryb życia, nie mógł jej
zapewnić odpowiedniego wychowania, toteż wybrał ze swoich skarbców znaczną
ilość pieniędzy i hojnie ją wyposażając odwiózł ją na dwór książęcy z prośbą
aby ją tam wychowano. Książe z radością przyjął przyjaciela z lat młodości i
chętnie zgodził się na przyjęcie Bietki, która zwracała na siebie uwagę ze
względu na szczególną urodę. Samą dziewczynkę Becz zobowiązał, aby nigdy nie
wspominała o swojej przeszłości i sposobie jej uwolnienia. Nie wolno jej nigdy
wspomnieć o nim. Może tylko wspominać wzgórze skaliste nad rzeką Ropą, miejsce
w którym ją uwolnił. Kupcy, którzy
niewątpliwie w wyniku doskonale zorganizowanych napadów przez drużynę Becza
ponosili znaczne straty majątkowe, a ponieważ uchodzili z życiem, zanosili
skargi do księcia. Książe wysyłał na drogi handlowe swoich wojów, aby pojmali
rozbójników. Becz długo jednak im się wymykał i w najmniej spodziewanym miejscu
napadał na karawany, które łupił, zawsze jednakowo. Becz słynął nie tylko z
napadów na kupców zamorskich, nie tylko z uwalniania niewolników, ale i z
pobożności.
|
Herb miasta Biecz |
Modlił się żarliwie, a do modlitwy zdejmował zbroję i odkładał miecz.
Był wówczas zupełnie bezbronny. I w czasie takiej modlitwy, wykorzystując
nieuwagę druhów Becza, wojowie księcia otoczyli go i pojmali. Becz bez broni i
miecza, opuszczony przez przerażonych druhów został pojmany i doprowadzony
przed oblicze księcia. Książę mimo, że w tym starym, odzianym tylko w
poszarpaną koszulę człowieku rozpoznał swojego przyjaciela z młodości,
dziedzica, możnego rodu węgiersko- polskiego, w imię sprawiedliwości skazał go
na karę śmierci przez ścięcie mieczem.
Lotem błyskawicy rozniosła się wieść o pojmaniu i mającej się odbyć egzekucji,
dla jednych dzielnego i szlachetnego rycerza Becza, a dla tych co potracili
majątki okrutnego rozbójnika Becza. W dniu w
którym kat miał wykonać wyrok śmieci na Beczu, na rynek przybyło mnóstwo
ludzi. Jedni ciekawi widowiska, inni ciekawi wyglądu słynnego rycerza Becza.
Niebawem straż przywiodła skrępowanego Becza, który idąc powoli pomiędzy
stróżami prawa rozmyślał nad swoją przeszłością, obrazy minionego, długiego
życia stawały mu przed oczami. Przypomniał sobie jak błogosławiony wyruszał na
daleką wyprawę do Ziemi Świętej, jak cudem uniknął śmierci z rąk Saracena w
Palestynie, jak później podstępnie schwytany został sprzedany w niewolę, z
której wykupił go nieznany rycerz, jak udało mu się mimo trudności wrócić do
Polski. Przypominał sobie, nie słysząc gwaru tłumu, jak napadał na karawany z
których uwalniał niewolników, jak żądza bogactwa pchała go do rabowania
kosztowności i pieniędzy i gromadzenia ich w sobie tylko wiadomych miejscach.
Myślał ilu niewolników można by wykupić za te skarby. Zaczął się modlić,
wkrótce ogarnęła go myśl, że gdyby darowano mu życie choć na krótko mógłby te
skarby obrócić na dobry cel. I z tą myślą wszedł na podwyższenie, na którym
oczekiwał kat z mieczem gotowym do ścięcia. Heroldowie odczytali wyrok: Za
napady, rabunki, mordy Becz będzie ścięty mieczem. Becz dopiero teraz się
ocknął, w dali rozpoznał sylwetkę księcia, uniósł ręce w górę i prosił na
zezwolenie na przemówienie. Książe dał znak zgody. Becz ze skruchą oznajmił, że
źle czynił i winien ponieść zasłużoną karę, ale oznajmia, że nigdy nikogo nie
zamordował. Zabijanie drugiego człowieka nie było celem jego życia od chwili
powrotu do kraju z Ziemi Świętej. On chciał jak największej ilości niewolników
wrócić wolność i to czynił, że ze szkodą handlarzy a to już inna rzecz. Gdy
Becz mówił spokojnie, gotów na śmierć, w tłumie widzów powstało jakieś
zamieszanie. Z pośpiechem przeciskała się do przodu pięknego młoda dwórka z
dworu księcia, prosząc stojące bliżej mieszczki o białą chustę. Kobiety w lot
pojęły w czym rzecz. Jakaś kobieta ściągnęła w pospiechu biały czepek,
rozwiązała go i podała go dziewczynie. Ta niezwykłej urody dziewczyna wbiegła
na podwyższenie, na którym Becz już spokojny czekał na śmierć, zarzucił nań
białą chustę, wołając „ Mój ci on”, bo tak nakazywało prawo zwyczajowe, w myśl
którego skazaniec stawał się wolnym człowiekiem, a wyrok tracił moc.
|
Herb miasta Biecz na bramie Muzeum w Bieczu |
Tłum wznosił okrzyki, w których wyczuć można było sympatię dla Becza. Gdy tłum
ucichł, piękna dziewczyna oznajmiła, że imię jej Bietka, a pochodzi z rodu
możnego, gdy ojciec jej zginął broniąc ojczyzny, matka zmarła z rozpaczy, ją
chciwi stryjowie sprzedali zamorskim kupcom. To ona jest jedną z uratowanych
niewolnic przeznaczonych na handel niewolnikami, którą uwolnił Becz, a miało to
miejsce wiele lat temu, na wyniosłym skalistym wzgórzu nad rzeką Ropą. Była
wówczas małą sierotką. I dziś mimo, że Becz jest bez pięknej zbroi, włosy jego
białe i w nieładzie, - głos jego jest taki sam jak wtedy, gdy uwolnił ją wraz z
innymi z rąk kupców. Zadowolony z takiego obrotu rzeczy książę, zwrócił się do
Becza, z pytaniem co zamierza czynić. A Becz pełen powagi rzekł, dobra moje
rodowe i wszelkie skarby, które zgromadziłem przez całe życie, pragnę
przeznaczyć dla odkupienia swoich grzechów, na wybudowanie dużego i zasobnego
miasta, aby wielu ludzi znalazło w nim godne miejsce i pracę- jeżeli zezwolisz
panie. Książę nie tylko wyraził zgodę, ale pochwalił zamiar i zapytał, a gdzie
to miasto chciałbyś wznieść? Na poszarpaną koszulę Becza dworzanin księcia
zarzucił opończę, rozciętą sznur krępujący skazańca. Obok cały czas stała
Bietka. Becz poprawił włosy, spojrzał zadumany na Bietkę i nagle twarz jego
rozjaśniła się. Padł na kolana przed monarchą i prosił – Panie pozwól abym miasto
wzniósł na miejscu gdzie w zamierzchłych czasach wznosił się gród na skalistym
wzgórzu nad Ropą, jest to bowiem miejsce gdzie Bietce i wielu innym zwróciłem
wolne życie, a ona dzisiaj mnie od śmierci wyprosiła. Książę na pamięć Becza
rycerza wydał akt lokacyjny miasta, które od imienia
Becza po dziś dzień zwie się Biecz. Tłum obserwując wydarzenia wiwatował na
cześć dzielnego rycerza i pięknej dwórki. Ze spuszczonymi głowami z placu
uchodzili nie zawsze uczciwi kupcy i członkowie rodu, z którego wywodziła się
urodziwa Bietka. A Becz słowa dotrzymał. Wydobył skarby, sprzedał dobra rodowe,
zebrał licznych murarzy, cieśli i innych rzemieślników i budowniczych i hojnie
płacił, sam budowę miasta doglądał. I powstało miasto obronne z pięknymi
budowlami jak kościoły, szpitale, ratusz z wieżą ratuszową, licznymi
kamienicami i kamieniczkami, a wszystko otoczone murami i basztami. Miasto
niebawem zaludniło się, przyciągało licznych kupców i rzemieślników. W pobliżu
miasta był zamek królewski. O miasto dbali poszczególni królowie o czym
świadczą znane do dziś dnia dokumenty. Herbem miasta Biecza został znak Becza-
duże „B” na tarczy. Do dzisiaj w Bieczu zachowała się kamienica piętrowa z
sienią zajezdną o cechach gotyckich, przebudowana w XVI w., określana jest jako
dom Becza. W tradycji mieszczan Becz jest zawsze przedstawiany jako rycerz w
zbroi. Pomimo tego obrazu Becza wśród ludności zachowała się również druga
wersja legendy, w której Becz jest okrutnym rozbójnikiem, pozbawiony sumienia,
a po schwytaniu życie miało mu uratować wybłaganie go u ławników i obietnica
budowy grodu.
Ostatnia
hipoteza mówi nam, iż nazwa Biecz może pochodzić od nazwy grasujących tu
rozbójników. Ponieważ w dawniejszych czasach tereny te były gęsto zalesione i
prowadziły przez nie różne szlaki handlowe, bardzo rozpowszechnione było
zbójnictwo, które określano mianem beskidnictwa. Od tego wyrazu miała wywodzić
się nazwa Beskid, którą po dziś dzień określa się te rejony. Łącząc wszystkie
te legendy możemy dojść do wniosku iż Biecz był stolicą Beskidu, krainy
opanowanej przez zbója Becza i jego tak okrutną bandę, że ich biessami czyli
wcielonymi diabłami zwano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz