Zachowano pisownię oryginalną. Źródło i autorów.
– Wierzy pan, że znaleziona na drodze podkowa przynosi szczęście?
– Wierzy pan, że znaleziona na drodze podkowa przynosi szczęście?
– Oczywiście. Nie jestem w tym osamotniony. Widziałem wiele
domów, których progi opatrzone są przybitą podkową. Rolnicy wieszają je również na wozach, drzwiach
stajni. Nigdy nie zostawiają na drodze. Dla nowożeńców buduje się bramy
powitalne o kształcie podkowy.
– Słowo kowal, kojarzy się od dawien dawna, z kuciem koni,
czy faktycznie ta właśnie czynność przeważa?
– Kucie koni należy do codziennych zajęć. Każdy koń powinien
być przynajmniej raz na 6 tygodni przekuty, trzeba oczyścić, wyrównać kopyto. W
przeciwnym razie grozi mu kalectwo, zaczyna kuleć. Mimo że każdego dnia
przekuwam 4–5 koni, to znacznie więcej pracy miałem i mam z naprawą sprzętu
rolniczego, z wyklepywaniem lemieszy do pługów, żelaznych części do wozów
chłopskich, obręczy do kół. Roboty mam pełne ręce.
– Czym więc należy tłumaczyć fakt, że kowali na wsi stale
ubywa.
– Tak jest rzeczywiście. Wbrew zapotrzebowaniu na usługi
kowalskie – kowali ubywa. Jest nas w Święcanach czterech kowali, a bodaj u
żadnego nikt nie „terminuje”. U mnie przynajmniej synowie stale się kręcą po
kuźni.
– Czy do wykonywania kowalstwa wystarczy ojcowska rada i
nauka?
– Nie, chociaż terminowanie u ojca ma swoje dobre strony.
Kto inny, jak nie ojciec odkryje wszystkie tajniki zawodowe? Trzeba jednak
złożyć egzamin czeladniczy, a potem mistrzowski na kursie organizowanym przez
Zakład Doskonalenia Zawodowego. Mam to za sobą.
– Wspomniał pan o tajnikach zawodowych. Są bardzo starannie
strzeżone?
– Raczej nie. Kowale chętnie dzielą się swym doświadczeniem.
Nie mamy nawet stałych klientów. Rolnik zawsze się śpieszy. Bywa więc, że
kolega ma mniej roboty. Bywa i odwrotnie. Teraz praca w kuźni jest lżejsza. Mam
kilka urządzeń napędzanych energią elektryczną. Nie ma kłopotów z węglem.
Łatwiej o surowiec żelazny. Każdy kowal wie jednak, że dobrze jest rozgrzewane
na ogniu żelazo posypać suchym piaskiem, że lepszą wytrzymałość uzyskuje się
przez hartowanie w mieszance błotnej, że zanurzenie musi być bardzo równe, dobrze
wymierzone, a przy obróbce żelaza nie może być przerwy, trzeba kuć aż do
skutku.
– W ten sposób dotykamy sprawy dość interesującej.
Kowalstwo, jak mało który inny zawód dało początek wielu przysłowiom ludowym.
Czy zna pan choć jedno z nich?
– Jakże by nie! Najpopularniejsze jest chyba: „Kuj żelazo
póki gorące”. Wzięte z naszej pracy, a przecież używane do określenia
postępowania ludzi. Dalej: „Kowal kuje, żaba nogę podstawia”. Nieraz się
zastanawiałem, skąd się wzięło, co oznacza? Po mojemu nic innego, jak brak
właściwej oceny własnej sytuacji i miejsca w świecie. Nie wystarczy mieć cztery
nogi, żeby stanąć na miejscu konia, nawet przed kuźnią. Jest jeszcze inne,
pewnie związane z jakimś wydarzeniem: „Cygan zawinił – kowala powiesili”. Nadal
aktualne. Czy dziś nie zdarzają się takie sytuacje?
– Które z „kowalskich” porzekadeł ludowych uważa pan za
najaktualniejsze?
- Nie wymieniłem go jeszcze. Często przychodzi mi na myśl,
gdy zapędzam swoje dzieci do nauki, pracy koło domu, w polu; a mianowicie:
„Każdy jest kowalem swojego losu”…
Rozmawiała: E. Ciastoniowa
Fot. M. Kopeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz