OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Łyżkarstwo - wersja rozszerzona

             Tradycja wyrobu drobnych przedmiotów drewnianych codziennego użytku pojawiła się na łemkowszczyźnie już w XIX wieku. Głównym ośrodkiem produkcji tych przedmiotów była Nowica i Przysłup. W tych właśnie wsiach rzemiosło to trafiło na podatny grunt, z jednej bowiem strony, stosunkowo duża gęstość zaludnienia i niedobór terenów rolnych powodowały, iż w domostwach nie hodowano zbyt dużej ilości bydła, które było podstawą utrzymania miejscowych. W konsekwencji prowadziło to do sytuacji, że mieszkańcy musieli szukać innego sposobu zarobkowania, gdyż nie byli w stanie wyżywić swoich rodzin. Z drugiej strony każdy z chłopów posiadał własny las (maksymalnie 4ha), co zapewniało łatwy dostęp do materiału niezbędnego do wyrobu drewnianych przedmiotów.
            Każdy z miejscowych rzemieślników wycinał raz na rok buk, wystarczało to na całoroczną produkcję. Następnie drzewo poddawano obróbce. W Nowicy w owych czasach nie było tartaku i tylko nieliczni pozwalali sobie na transport materiału do Uścia, gdzie znajdował się państwowy tartak. Najczęściej chłopi stawiali drzewo na kozły i dużą piłą cięli je na deski.
           Najbardziej rozpowszechniony był pierwotnie wyrób łyżek. Przed pierwszą wojną światową robiono tam tzw. łyżki węgierskie, sprzedawane masowo po węgierskiej stronie. Łyżki te posiadały kolistą czarkę („jidało”) i prosty trzonek („derżak”). Obróbkę drewna rozpoczynano w ten sposób, iż najpierw odpowiedniej długości klocek łupano siekierą na klinowate części zwane „packami”, którym następnie nadawano kształt zbliżony do łyżki. W dalszej kolejności długim nożem obrabiano zewnętrzną część czarki i rękojeść, zaś wewnętrzną  żłobiono sierpowato wygiętym narzędziem. W ten sposób przygotowana łyżka nadawała się do dalszej obróbki. W tym celu używano prymitywnych tokarek, sporządzonych we własnym zakresie przez samych producentów. W urządzeniach tych siłę napędową stanowiła sprężysta giętka gałąź, do której przymocowywano sznurek, owinięty wokół trzonka obtaczanej łyżki. Łyżkę umieszczano poziomo w drewnianym uchwycie tokarki, tak, że mogła ona obracać się wokół własnej osi. Pociągając za koniec sznurka lewą ręką, pracujący wprawiał obrabiany kawałek drzewa w ruch obrotowy, w czasie którego prawą ręką przy pomocy szerokiego dłuta nadawał odpowiedni kształt trzonkowi łyżki. Po obtoczeniu wyrównywano krawędzie i całość wygładzano kawałkiem szkła lub papierem szklistym. W okresie międzywojennym w Nowicy obok łyżek węgierskich zaczęto produkować również łyżki „warszawskie” (długości około 40cm) i „półwarszawskie” ( długości 30cm) o płaskich, struganych trzonkach i wydłużonych owalnych czarkach. Oprócz łyżek, w Nowicy wyrabiano też toczone wrzeciona i różnego rodzaju drobne artykuły użytku kuchennego, jak wałki do ciasta, tłuczki do ziemniaków, kopystki, montewki do mieszania mleka, ozdobne foremki do masła, grzybki do cerowania pończoch, fujarki, szczypce do bielizny, szufle do mąki i do cukru, a w czasach nowszych również wieszaki na ubrania. Niektórzy rzemieślnicy wyrabiali także zdobione podstawki pod donice z kwiatami. Zasadniczą częścią podstawki był krążek złożony z dwóch warstw wycinków, podobnie jak dawne koła młyńskie. Wewnątrz krążka wbudowany był krzyżyk, pełniący dwie funkcje – usztywnienia krążka i oparcia dla doniczki. W krążek – od spodniej strony – wmontowanych było przeważnie osiem nóżek, lekko wygiętych. Na wierzchniej stronie krążka zbudowana była jakby balustrada, aby wazonik nie zsunął się z podstawki. Balustradka składała się z rytmicznie powtarzanych drobnych elementów wiązanych z sobą w różny sposób: przy pomocy klinów, czopów, zaciosów itp., a osadzonych na profilowanych słupkach. Każda balustradka była inaczej zdobiona (rozety, promieniście ułożone listki). Krzyżyk był czasem prosty, gładki, często zdobiony lub różnorodnie profilowany, np. w kształt  korali, jakby nanizanych na niewidoczną nić. Precyzja wykonawstwa była ogromna, wszystkie części podstawek były dokładnie wymierzone i wykonane z dokładnością co do milimetra. Każdy, najmniejszy nawet element trzeba było podczas obróbki trzymać w palcach, co wymagało wielkiej sprawności ręki.
               Przedmioty użytkowe wyrabiane w Nowicy i wsiach sąsiednich, oprócz podstawek, rzadko bywały zdobione. Tylko czasami na toczonych trzonkach węgierskich łyżek ryto dłutkiem „karbiki” – najczęściej po trzy – przy końcu trzonka i tuż przy czarce. Zdobiono też niekiedy przedmioty toczone, rzeźbiąc na nich specjalnymi dłutkami proste motywy roślinne lub geometryczne. Te same lub bardziej złożone motywy wypalano rozżarzonym drutem na fujarkach lub grzechotkach. Przedmioty te często malowano bezbarwnym pokostem lub politurowano.
              Wyrobem łyżek przed wojną zajmowała się cała wieś. Dobry łyżkarz był w stanie wykonać około trzech tuzinów łyżek dziennie. Pośrednictwem w handlu początkowo zajmowali się głównie miejscowi Żydzi, którzy skupowali produkty, a następnie odsprzedawali.  Również sami chłopi zajmowali się handlem i sprzedażą wyrobów. Jeździli z nimi nawet do Warszawy. Najczęściej jednak chodzono na piechotę, głównie do Gorlic, ale także do Rzeszowa, Jasła, Krosna i Tarnowa. Za 12 łyżek można było dostać około 60 groszy. Dochód ze sprzedaży był umiarkowany, ale można było się utrzymać w czasie podróży.  
             Z Nowicy produkcja wyżej wymienionych przedmiotów drewnianych przeniosła się w okresie międzywojennym do Leszczyn, które pierwotnie zajmowały się raczej pośrednictwem w sprzedaży wyrobów nowickich. Zarówno w Przysłupie jak i w Leszczynach rodzaj i sposób wykonywania przedmiotów drewnianych był początkowo podobny jak w Nowicy. Jedynie mieszkańcy Kunkowej zaczęli wyrabiać zabawki dziecinne np. fujarki, skrzypki, kołatki, a wreszcie i drewniane malowane wózki, taczki, ptaszki kłapiące skrzydłami itp. wzorowane na spotykanych przez siebie na targach wyrobach z Brzózy Stadnickiej w powiecie łańcuckim. W tym też okresie bardziej przedsiębiorczy wytwórcy z Leszczyn i Nowicy zaczęli sprawiać sobie miejscowej roboty tokarki nożne, które jako bardziej sprawne przyczyniły się do poszerzenia asortymentu miejscowych wyrobów. Również w innych wsiach rozwijała się galanteria drewniana, przykładem może być Bielanka koło Gorlic, gdzie produkowane były ozdobne, wyrzynane talerze z odpowiednimi napisami, sprzedawane następnie jako pamiątki. Podobna pracownia znajdowała się również w Pstrążnem i kilku wsiach koło Iwonicza.  W tym okresie produkty sprzedawano głównie na odbywających się raz w tygodniu we wtorek targach w Gorlicach lub w Uściu, gdzie jarmarki odbywały się tylko raz na miesiąc.
              W czasie drugiej wojny światowej sytuacja materialna mieszkańców Nowicy i okolicznych wsi uległa znacznemu pogorszeniu. Miejscową ludność zmuszano do oddawania kontyngentów na rzecz stacjonujących wojsk okupanta, a wraz ze zbliżaniem się wojsk radzieckich do wykonywania różnego rodzaju prac fortyfikacyjnych. Równie powszechna, zwłaszcza pod koniec działań wojennych, była konfiskata inwentarza żywego, co dodatkowo utrudniało życie mieszkańców wsi. Wraz z przejściem frontu część ludzi pod wpływem propagandy radzieckiej postanowiła wyjechać do ZSRR, z 40 mieszkających tam przed wojną rodzin pozostało około 15. Do kolejnego zmniejszenia populacji wsi przyczyniła się tzw. „akcja Wisła” w skutek której na zachód wyjechało kolejne 7 rodzin. Po wysiedleniach  Łemkowie z Nowicy i Przysłopia kontynuowali tradycje rzemieślnicze na zachodzie (w zielonogórskim i pilskim) oraz prawdopodobnie na Ukrainie.

             Po drugiej wojnie światowej Leszczyny zostały zelektryfikowane, co pozwoliło niektórym wytwórcom zastosować nowoczesne maszyny, a w szczególności cyrkularki i tokarki o napędzie elektrycznym. Warto jednak zaznaczyć, że park maszynowy producentów z Leszczyn wzbogacił się nie tylko dzięki wprowadzeniu wspomnianych wyżej nowoczesnych urządzeń. Stosowano również własnego pomysłu maszyny, czasem bardzo proste, które jednak w znacznym stopniu usprawniały pracę. Do nich na przykład należały powszechnie używane drewniane bębny do wygładzania i czyszczenia wieszaków na ubrania. Odbywało się to przez szybki ruch obrotowy bębna, podczas którego wieszadła tarły nawzajem o siebie. Mechanizacja usprawniła znacznie i przyśpieszyła produkcję, dając tym samym wyższe dochody, zawęził się jednak asortyment wyrobów, który w zmechanizowanych pracowniach ograniczył się głównie do wyrobu wałków do ciasta, tłuczków do ziemniaków i wieszaków na ubrania. Jedynie mieszkańcy Nowicy nie posiadający dłużej jeszcze prądu elektrycznego kontynuowali z konieczności swe dawne, prymitywne sposoby produkcji, jednak po elektryfikacji wsi w 1972 r. również i tutaj zaczęto stosować nowoczesne środki produkcji, stopniowo odchodząc od tradycyjnych metod wyrobu. W czasach współczesnych zawód łyżkarza niemal całkiem zanikł. Archaiczne sposoby produkcji zostały już praktycznie zapomniane – obecnie potrafią to jedynie Stefan Romanyk z Nowicy i Wasyl Michalak z Przysłopia, którzy jak na razie nie posiadają następców tej pięknej tradycji rzemieślniczej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Zostań Patronem Z Pogranicza