OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Kromer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Kromer. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 lutego 2023

Dr Ludwik Kamykowski, Marcin Kromer - artykuł prasowy z roku 1939. Część II.

 Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.


Dr Ludwik Kamykowski, doc. Uniw. Jagiel.

Marcin Kromer

W 350-tą rocznicę śmierci: 23 marca 1589 - 23 marca 1939.

Część II.


 STUDJA W ITALJI.



W czasie pobytu w Padwie i Bolonji oddaje się gorliwie studjom prawniczym u Alciaty i humanistycznym pod kierunkiem Romulusa Amaseusa, z którym łączą go nawet bliższe stosunki przyjazne, jak i z jego synem. Nie byłby humanistą, żeby go nie ciągnęło do Rzymu. Nie długo tam jednak bawi. Zrazy oddaje się z zamiłowaniem studjom starożytności, zwiedza zabytki dawnej antycznej kultury, i całe dni spędza na rozpamiętywaniu dawnych ruin. Była to wyborna szkoła dla przyszłego historyka, który w rozpamiętywaniach owych kształcił umiejętność widzenia plastycznego przeszłości, czego złoży dowód w późniejszej pracy tak wiele mającej w sobie z ducha epiki. Wkrótce jednak obrzydził sobie Rzym, nie tyle ten antyczny ile raczej ten nowy, humanistyczny z jego gnuśnością, gorszącą rozwiązłością i niemal pogańskim humanizmem kurji rzymskiej, której nie będzie szczędził w późniejszych swoich pismach gorzkich uwag. Składał tem dowód, że sam był już człowiekiem innych czasów, tych, które nadchodziły i które niedługo nie bez jego także osobistych starań i próśb mają zwołać sobór trydencki. To też nie zdziwi nas, że tak wbrew dobrym humanistycznym tradycjom, które jeszcze Jana Kochanowskiego nie ominęły, nie przyjmie od biskupa Gamrata parafji, która miała być jedynie nagrodą za pracę w kancelarji królewskiej. Jego zdaniem „pasterz trzody winien być przy niej i osobiście obowiązki duszpasterskie spełniać”.


PRZECIW REFORMACJI I ZŁYM OBYCZAJOM.


W rok po powrocie do kraju występuje z przekładem eklog homiletycznych Jana Chryzostoma, a we wstępie do wydania narzeka, że w Polsce zamiłowanie do uprawiania nauk upada, że rozwijają się złe nałogi i poziom moralności wyraźnie się obniża. Źródła zła widzi nie tyle w humanistycznym nastroju, ile raczej w szerzącej się coraz to gwałtowniej reformacji. Najbliższym też celem swej pracy uczynił walkę z nowinkarstwem religijnem. Idzie mu jednak nie tylko o walkę ze zwolennikami nowych przekonań religijnych, ile również o wytępienie przyczyny zła. Źródło zła widzi w samym kościele, w jego hierarchji, w upadku duchowieństwa i jego zupełnem niemal zeświecczeniu.

Tym przekonaniom daje dosadny wyraz w swej Sermo de tuenda dignitate sacerdoti, wygłoszonej na synodzie piotrkowskim w r. 1542. Stwierdza z całą śmiałością, że dawniejsze duchowieństwo było znacznie lepsze od obecnego, które zaniedbuje swoje obowiązki, czasem ich zgoła nie zna, albo dla braku wykształcenia lub też ze względu na zupełny zanik ducha kapłańskiego. Jeżeli się do tego doda protekcjonizm uprawiany przy obsadzaniu stanowisk duchownych, to nie można dziwić, że duchowieństwo utraciło zupełnie powagę i jest bezsilne wobec zjadliwych ataków inowierców, przejaskrawiających i tak ponury obraz.  


   W OBRONIE KOŚCIOŁA I WIARY.


Krytykując tak śmiało i surowo obyczaje Kościoła, w niczem nie narusza doktryny i dogmatu, a zatroskany o przyszłość występuje obok krytyki także z projektem naprawy. Trzeba nawrócić do dawnej gorliwości w pełnieniu obowiązków, trzeba poświęcić się pracy kaznodziejskiej, a przedewszystkiem trzeba podnieść poziom wykształcenia. W tym celu też myśl jego zwraca się w tej mowie ku Akademji krakowskiej, którą chciałby znowu zobaczyć w blasku sławy. Rezultatem przemówienia były uchwały synodu, przeznaczające na utrzymanie Uniwersytetu roczną daninę z każdej diecezji.

Przyjąwszy święcenia kapłańskie w r. 1543 i zostawszy kanonikiem kapituły krakowskiej bierze udział z polecenia biskupa Maciejowskiego, tak dobrze nam znanego choćby z „Dworzanna” Górnickiego, w synodzie w r. 1547, a w mowie wygłoszonej na pogrzebie Zygmunta Starego ukazuje go jako wzór młodemu królowi, który powinien pójść w ślady ojca, strzegąc całości religijnej państwa, bo ona zachowa świętość jego panowania.

Tymczasem tuż przy jego boku wyrasta niebezpieczeństwo, bo oto ku reformacji przychyla się kaznodzieja nadworny Jan Koźmińczyk, ferment wprowadza kolega boloński Orzechowski, prototyp rozwichrzonego egotycznego i egoistycznego ducha humanistycznego, buntuje się sprowadzony na uniwersytet Stankar. Wysłany do Rzymu w r. 1548 Kromer domaga się zwołania soboru dla dokonania naprawy i przysłania do Polski legata. Bezskutecznie jednak. Okazuje się, że nie tylko Polak dopiero po szkodzie mądry. W mowie którą ma na synodzie w r. 1549, obraz współczesności maluje w barwach czarnych i groźnych, a gdy w Pińczowie Oleśnicki burzy kościół, Kromer postanawia chwycić się broni, którą już od dawna szermują inowiercy. Z tego postanowienia rodzą się dialogi polemiczne, pisane dostojnym, żywym i barwnym, a nieraz i ciętym językiem polskim, zebrane później nieco w jedną całość i znane nam jako „Rozmowy dworzanina z mnichem”. Nie zakrywa w nich błędów popełnianych przez duchowieństwo, śmiało się do nich przyznaje, ale też tem śmielej może wskazywać inowiercom, że i oni nie są lepsi i że nie o wiarę im idzie, ale o rozluźnienie zasad moralności i zagarnięcie dóbr poduchownych. By zaś uniemożliwić atak, nie na ojców kościoła, przez dyssydentów lekceważonych, ale na autorytet Pisma św. stale się powołuje, tem skuteczniej wytrącając broń z ręki przeciwnika.


piątek, 16 września 2022

Dr Ludwik Kamykowski, Marcin Kromer - artykuł prasowy z roku 1939. Część I.

 

Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.


Dr Ludwik Kamykowski, doc. Uniw. Jagiel.


Marcin Kromer

W 350-tą rocznicę śmierci: 23 marca 1589- 23 marca 1939.

Część I.


BIECZ – PARVA CRACOVIA.


Nad rzeką Ropą, na wyniosłym jej brzegu, na drodze z Gorlic do Jasła, tuż nad samym torem linji kolejowej podkarpackiej, każdy zapewne dostrzeże do dziś jeszcze okazale wznoszącą się wieżę zamkową, ale mało kto dla niej swoją podróż zatrzyma, mijając nawet bez wielkiego zainteresowania podkarpacką mieścinę, Bieczem nazwaną. A zresztą więcej nas interesują dokoła sterczące wieże szybów ropnych, więcej przykuwają oko przeskakujące ze wzgórza na wzgórze linje wysokiego napięcia, silniej szumi w uszach wicher ku przyszłości pędzącego życia, aniżeli cicha kołasynka ziemi, tulącej prochy przeszłości.

Nie zawadzi jednak czasami i tego cichego głosu posłuchać. Akord życia na tem nie straci, a może nawet zyska na swej pełni i wymowie, może pokaże się, że to tylko barwa głosu się zmieniła, a pozostał ten sam rytm bijący w takt tego samego serca. Zatrzymajmy się więc na chwilę w tej cichej podgórskiej mieścinie, która, był taki czas, dumnie parva Cracovia był nazywany. Wejdźmy na wzniesienie, a oto tam za pochyłością wzgórza wybłysną w słońcu wieże kościoła w Woli Łużańskiej, Wacława Potockiego siedzibie, a ciche miasteczko echa dalekiej przeszłości nam zaszepce.

Nic w tem dziwnego. Przecież to w XIII w. kapituły krakowskiej beneficium, które Łokietek do dóbr stołowych przyłącza, odjąwszy je biskupowi Muszkacie. Przecież na gotyckich wiązaniach fary już blisko sześć wieków znak swój położyło, przecież to i tutaj miłosierna dłoń Jadwigi fundusz dla ubogich jeszcze w r. 1373 składała, a w r. 1400 zaręczyny Jagiełły z Łokietkową prawnuką Anną święcono. Tutaj to w cieniu kościoła reformatów spoczęły na zawsze prochy Wacława Potockiego, a mieszczanin biecki do dziś pokazuje z dumą komnatę i dom, w którym przyszedł na świat największa chluba miasteczka i całe życie o mieście rodzinnym nie zapominający Marcin Kromer.


STUDJA W AKADEMJI KRAKOWSKIEJ


Było to w r. 1512; było to w czasie, kiedy wysiłkiem średniowiecza zbudowane życie miejskie wkraczało silnie w rytm życia narodowego. Kładąc podwaliny pod ośrodki naszej kultury, niosąc w darze nie tylko dostatek, ale przedewszystkiem ksiązkę polską. Jeszcze egoistyczna polityka szlachecka, karmiona pogańską ideologją humanizmu nie położyła ustawodawczego rozbratu pomiędzy miastem a szlachecką wsią, jeszcze szlachcic nie zerwał kontaktu towarzyskiego i rodzinnego nawet z mieszczaninem, jeszcze nie uważał za plamę na swym kontuszu, gdy jego córka wychodziła za mieszczańskiego synka, jak to było i w Kromerowym domu.

Przyszły biskup warmiński, autor najpopularniejszej historji polskiej, ujrzał więc światło dzienne w zamożnym domu mieszczańskim, ale nad jego kolebką nuciły mu kołysankę matczyną szlacheckie usteczka Kromerowej Czermińskiej z domu. Wychowanie odebrał staranne, skoro jako szesnastoletni chłopak mógł się zapisać 31 lipce 1528 r. do Akademji krakowskiej, w której po dwuletnich studjach otrzymuje bakalaureat nauk wyzwolonych. Gorliwe studja humanistyczne, biegłość pisania wierszy łacińskich i greckich, czyniły z młodego bakałarza pożądany nabytek dla kancelarji królewskiej, a opieka wytrawnego humanisty biskupa Chojenskiego otwierała przed nim możność dalszej karjery dyplomatycznej i kościelnej. Mając poza sobą już nie tylko ćwiczenia szkolne w poezji łacińskiej i greckiej, ale nawet obszerniejszy poemat oboim językiem napisany De adversa vaketudine elegia, po kilkoletniej pracy w kancelarji królewskiej z pomocą biskupa Chojeńskiego rusza utartym już łacińskim szlakiem na dalsze studja humanistyczne do słonecznej Italji.


KU SCHRYSTJAZNIZOWANIU HUMANIZMU


Wychowanek katolickiej akdemji, z natury i mieszczańskich skłonności zwolennik jasności i porządku, odporny był na naloty humanistycznego indywidualizmu, co to siebie miarą świata czyni. Zresztą w czasie, kiedy przybywał do Italji opadły już mocno fale poganizującego uwielbienia starożytności. Już do przeszłości należały czasy, kiedy to we florenckiej Akademji platońskiej czczono Platona na równi z chrześcijańskimi świętymi, kiedy to w kołach Pomponiusa Laetusa (1425-197) wskrzeszano pogańskie ofiary, a ogrodach Ruccellai palono kadzidła i nucono w ekstazie hymny orfickie. W miejsce ludzi takich jak Guarino da Verona, co z odrazą odwracał się od ludzi lubujących się we łzach i postach, jak Laurentius Valla, który dogmat o zmartwychwstaniu ciał, jedynie za symbol dążności człowieka do bezbrzeżnej rozkoszy uważał, jak Liliusa Gyraldusa, dla którego chrześcijańskość równała się barbarzyństwu, zaczęli się zjawiać ludzie wyraźnie dążący do schrystjanizowania humanizmu. Już nad Italją zapłonął kaznodziejski talent Savonaroli, a choć spłonął na stosie, zapalonym przez Aleksandra VI z rodu Borgiów, to przecież od tego czasu tendencje humanistyczne ulegają poważnym zmianom.

Co więcej, jest to czas, w którym około Caraffy, a w wyższym jeszcze stopniu około Loyoli zaczyna się wytwarzać zgoła nowa atmosfera, która z czasem humanistyczną na antyku wyrobioną formę wprzęgnie w służbę katolickich ideałów, co więcej, podda ją dalszym przekształceniom, dla tem lepszego wyrażenia odradzającego się życia religijnego po trydenckim soborze. Ale to będzie dopiero później. Narazie idzie o pogodzenie klasycznej formy z duchem chrześcijaństwa, a taka tendencja leży niemal w płaszczyźnie osobistych zamiłowań i upodobań Kromera.





piątek, 30 lipca 2021

Kromer Festival Biecz - Dzień Pierwszy

 Źródło : Urząd Miasta Biecz


Przenikanie światów – przeszłość i teraźniejszość. Koncert inauguracyjny Kromer Festival Biecz

Kromer Festival Biecz odmienił nasze miasto. Sprawił, że dni festiwalowe są wyjątkowe, czas płynie wolniej, panuje odświętna atmosfera i chęć muzycznych przeżyć. Motywem przewodnim Kromer Festival Biecz 2021 jest Wspólnota.  W tych trudnych czasach pandemii właśnie Wspólnoty z innymi ludźmi, z muzyką, z kulturą, ze światem potrzeba nam najbardziej. Dowodzi tego liczba osób obecnych na koncercie w Kolegiacie p.w. Bożego Ciała w dniu 29 lipca 2021 r. Unikatowa biecka świątynia wypełniona była gośćmi przybyłymi z różnych zakątków Polski i mieszkańcami. Koncert poprzedzony został Mszą. św. pod przewodnictwem ks. bpa Jana Wątroby Biskupa Diecezji Rzeszowskiej – Patrona Festiwalu. Uroczystego otwarcia festiwalu dokonali: Mirosław Wędrychowicz - Burmistrz Biecza i Paweł Szczepanik - Dyrektor Artystyczny. Słowo do zgromadzonych gości skierował również ks. Janusz Kurasz - Dziekan Dekanatu Biecz, Proboszcz Parafii p.w. Bożego Ciała w Bieczu.

Koncert inauguracyjny siódmej już odsłony festiwalu muzyki dawnej Kromer Festival Biecz wprawił w zachwyt zebranych gości. Przenikanie dwóch muzycznych światów – przeszłości i teraźniejszości, dwóch różnych brzmień muzyki tworzonej dzięki historycznym i współczesnym instrumentom, dało ciekawy efekt. Artyści orkiestry instrumentów historycznych Arte dei Suonatori oraz Spółdzielni Muzycznej wykonującej muzykę nową, którzy zaprosili do projektu polską kompozytorkę Katarzynę Głowicką, dali wyraz prawdziwej wspólnoty, która pozwala jednoczyć siły w tworzeniu wyjątkowej muzyki. Arte dei Suonatori to zespół działający od 28 lat i najbardziej rozpoznawalny na międzynarodowej scenie muzycznej polski zespół wykonujący muzykę dawnych epok. Zespół założony został przez skrzypków Ewę i Aureliusza Golińskich. Spółdzielnię Muzyczną tworzy grupa krakowskich instrumentalistów specjalizująca się w wykonawstwie muzyki nowej. Jej początki sięgają 2014 roku. Połączenie artystów tych dwóch zespołów we wspólnym projekcie muzycznym, pozwoliło na stworzenie czegoś unikatowego i niezwykle intrygującego. Kromer Festival Biecz to niezmiennie wysoki poziom wykonawstwa i repertuar, który zaspokoi gusta wymagających melomanów. Muzykę dawną pokochali także mieszkańcy, odkrywając jej różnorodne oblicze.  Przed nami kolejne dni festiwalu i zapewne wiele muzycznych emocji.

Koncerty realizowane w ramach Kromer Festival Biecz transmitowane są także on-line za pośrednictwem mediów społecznościowych. Transmisje koncertów można również obejrzeć w plenerze za pośrednictwem telebimu ustawionego na Placu Kromera.

 















niedziela, 8 września 2019

Na Drodze Królewskiej. Biecz i jego zabytki - artykuł prasowy z roku 1938.












Na Drodze Królewskiej

W powiecie gorlickim zachowała się do dziś żywa tradycja wśród ludu o „Drodze Królewskiej”, prowadzącej niegdyś z Krakowa przez Wojnicz do królewskiego  miasta i grodu Biecza, który za Piastów a zwłaszcza za Władysława Łokietka i królowej Jadwigi, był letnią rezydencją królewską.
Na terenie dzisiejszego powiatu gorlickiego, a ówcześnie powiatu bieckiego, wzdłuż drogi Królewskiej powstały wioski Libusza, Strzeszyn, Racławice, Rozembark, oraz cztery Rzepienniki a to Suchy, Biskupi, Strzyżewski i Marciszewski. Do czasów obecnych z Drogi Królewskiej pozostał tylko mały odcinek między Rzepiennikiem Suchym a Kołkówką, biegnący obok najstarszego w tej okolicy kościółka drewnianego pod wezwaniem Jana Chrzciciela, wybudowanego w roku 1242 i wielokrotnie później odnawianego.
Drugim takim zabytkowym drewnianym kościołem stojącym w pobliżu Drogi Królewskiej jest kościół w Libuszy, wybudowany w 1431 roku.
Ciekawą również ma architekturę kościół w Rozembarku. Niestety przy jego odnawianiu, przed kilkunasty laty zeszpecono go pokryciem blachą.









Biecz i jego zabytki

Biecz, drugie miasto powiatu gorlickiego należy do najstarszych miast w Polsce i jest najwspanialszym pomnikiem sztuki w powiecie gorlickim i najbliższej okolicy. Za czasów Piastów i Jagiellonów był potężnym grodem warownym, broniącym kresów południowych Polski. Od roku 1243 jest już historycznie siedzibą kasztelanów. Pierwsze wzmianki historyczne o Bieczu czytamy w roczniku  Świętokrzyskim (rok 1079) i u Długosza, że Włodzimierz syn księcia przemyskiego Wołodara najechał i zniszczył ziemie polskie po Biecz. Opasany murami, w których znajdowało się 19 baszt zapewniał bezpieczeństwo całej okolicy a leżąc na drodze wiodącej na Węgry, stał się ogniskiem życia kulturalnego i gospodarczego, zwłaszcza w okresie ożywionych stosunków z Węgrami, Austrią i Czechami. Tu często przebywali królowie Polscy, jak Kazimierz Wielki, Jadwiga, Władysław Jagiełło i inni. Przede wszystkim zaś ulubiła sobie Biecz królowa Jadwiga, o której do dzisiaj jeszcze zachowała się tu pamięć w legendzie oraz ustanowionej fundacji św. Ducha dla ubogich. Tu zbudowali sobie królowie 3 zamki. Obecnie jeden z zamków został zamieniony na klasztor OO. Reformatorów. – Biecz miał kilkanaście kościołów, 30 cechów i był nazywany małym Krakowem. Jak świadczy dokument koronacyjny Władysława Warneńczyka brał Biecz udział w wyborze tego króla, wśród wymienionych w tym dokumencie 26 miast polskich. W Bieczu narodził się Marcin Kromer, biskup warmiński, sekretarz królewski i historyk oraz ksiądz Jakób Piotrowicz, profesor akademii krakowskiej i opat tyniecki.













W XVII wieku nawiedziły miasto kilkakrotnie pomory, najazdy: Szwedów, Rakoczego, Rosjan oraz pożary, które przyczyniły się do jego upadku. Obecnie murów już niema, baszty znikły częściowo a z zabytków dawnej chwały i świetności miasta Biecza zachowały się: kościół farny, trzy–nawowy gotyk z wspaniałą fasadą , zbudowany prawdopodobnie przez Niemców, zwanych Allemanami oraz mistrzów włoskich, resztki muru oraz okrągła baszta, a naprzeciw wmurowana tablica Mikołaja Ligęzy, z jego herbem na pamiątkę postawienia przez niego bramy miejskiej, na rynku zaś wieża wysoka, piękna, która przed pożarem była pokryta dachem renesansowym, w której wmurowany herb Kromera, z wdzięcznością za przesłanie pieniędzy na jej odnowienie oraz orzeł Polsk z XVI wieku.  Poza tym jest kilka starych domków, jak dom Kromera z pięknie rzeźbionymi wewnątrz odrzwiami o motywach roślinnych oraz wskazywany tradycją ludową dom zbója Becza.W domu szpitala znajdują się figurki późno gotyckie, z nieistniejącego obecnie tam kościoła św. Ducha.
W ostatnich latach zaczyna się w Bieczu rozwijać przemysł, w szczególności naftowy. Powstało kilka przedsiębiorstw naftowych, które wywierciły kilkanaście szybów. Dalsze wiercenia są w toku.
Jeżeli przemysł naftowy, przy dopływie kapitałów będzie się rozwijał nadal w tym tempie co obecnie, to wkrótce Biecz stanie się jednym z centrów naftowych. Warunki dla rozwoju innych gałęzi przemysłu są bardzo dogodne, gdyż Biecz ma gazociąg i sieć elektryczną.
Wszystkie zabytki Biecza utrzymały się dobrze mimo, że Biecz znajdował się w centrum działań wojennych znanej bitwy pod Gorlicami, o której świadczy pięć pięknych cmentarzy wojennych.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Kromer Biecz Festival 2018 - Biecz, 5 sierpnia 2018 r.

Źródło: Urząd Miasta Biecz.

Barokowy finał muzycznego święta

Dobiegła już końca czwarta edycja Kromer Biecz Festival zwieńczona w barokowym stylu. Tegoroczny finał festiwalu zapowiada przyszłoroczną edycję pomyślaną jako cykl koncertów odsłaniających piękno i muzyczną złożoność barokowych kompozycji.
Po raz pierwszy w tym roku festiwalowy koncert odbył się w drewnianym kościele p.w. św. Michała Archanioła w Binarowej. Występujący tam młody zespół Musica Graciana zaprezentował przed publicznością swój debiutancki program  „Pubblicato in Venezia”, będący wyborem weneckiej muzyki z XVII stulecia. Publiczność mogła usłyszeć rzadko prezentowanych twórców z tamtego okresu. Zespół, w skład którego wchodzą absolwenci uczelni muzycznych Kolonii, Londynu, Poznania i Wrocławia został powołany do życia przez Maksymiliana Święcha. Celem zespołu jest propagowanie kompozycji niszowych twórców.
Podczas koncertu finałowego w murach Kolegiaty Bożego Ciała rozbrzmiewały najpiękniejsze arie i fragmenty instrumentalne z oper Antonia Vivaldiego i George’a Friderica Handla. Royal Baroque Ensemble wykonujący ich utwory, zachwycił publiczność natomiast mezzosopran Anny Radziejewskiej, wybitnie uzdolnionej śpiewaczki, wprawił słuchaczy oniemienie. Po raz kolejny podczas tegorocznej edycji  bieckiego święta muzyki dawnej  wystąpiła Lilianna Stawarz, pod dyrekcją której wystąpił zespół Royal Baroque Ensemble.   

Również i ostatniego dnia dopisała frekwencja podczas koncertów Kromer Biecz Festival, co świadczy iż festiwal budzi niezmienne zainteresowanie wśród melomanów i mieszkańców Biecza, wróżąc sukces kolejnym edycjom.  Niezapomniany klimat tegorocznej odsłony programu muzycznego pozostanie z nami na długo, rozbudzając muzyczną ciekawość, popularyzując muzykę dawną. 


























niedziela, 5 sierpnia 2018

Kromer Biecz Festival 2018 - Biecz, 4 sierpnia 2018 r.

Źródło: Urząd Miasta Biecz.


Królewskie psalmy w królewskim Bieczu

„Melodie na Psałterz Polski” Mikołaja Gomółki to wybitne dzieło polskiego renesansu. Związane one były z najważniejszymi wydarzeniami dworu królewskiego. Wykonywano je w najdonioślejszych momentach z życia dworu: królewskie małżeństwa, rocznice, wstępowanie na tron, namaszczenie nowego władcy.  Melodie na Psałterz Polski Mikołaja Gomółki to krótkie, czterogłosowe utwory, do tekstów wszystkich 150 psalmów, wchodzących w skład psałterza (Księgi Psalmów ze Starego Testamentu), sparafrazowanych przez Jana Kochanowskiego.
Mikołaj Gomółka tak pisał o swojej kompozycji: „Są łacniuchno uczynione, Prostakom nie zatrudnione, Nie dla Włochów, dla Polaków, Dla naszych, prostych domaków”, bowiem melodie są nieskomplikowane pod względem budowy, a poszczególne głosy utrzymane w średnim rejestrze, żeby każdy mógł je z łatwością zaśpiewać.
Dzieło Gomółki wykonał znakomity Chór Polskiego Radia, który w tym roku obchodzi jubileusz 70 – lecia działalności artystycznej  oraz Consort viol renesansowych pod kierownictwem Agnieszki Budzińskiej-Bennett, goszczącej w Bieczu podczas wcześniejszych edycji naszego festiwalu muzyki dawnej. Artystka jest założycielką i kierowniczką artystyczną międzynarodowego Ensemble Peregrina, specjalizującego się w wykonawstwie muzyki wczesnego średniowiecza, który mogliśmy usłyszeć w Bieczu podczas pierwszej edycji festiwalu. Efektowność koncertu podkreślała liczna grupa artystów wykonujących jedyne zachowane renesansowe psalmy Mikołaja Gomółki. Chór Polskiego Radia jest bardzo wszechstronny ponieważ mierzy się z repertuarem pochodzącym z różnych epok i reprezentującym różne style.
Kontynuację wczorajszych suit J.S. Bacha zaprezentował w Kościele OO. Franciszkanów Bruno Cocset, który potrafi wydobyć niezwykłe dźwięki z wiolonczeli barokowej, dając unikatowy popis swoich muzycznych umiejętności. Jako ceniony muzyk bardzo często gości w różnych krajach Europy podczas festiwali promujących muzykę dawną. Jest także nauczycielem w wielu europejskich ośrodkach. Siedem lat temu powołał do istnienia Instytut Dawnej Muzyki w Vannes, który pełni również funkcję ośrodka badawczego muzyki w okresie od renesansu do XIX w.
Tradycją dni poprzednich również i w sobotę odbyło się spotkanie z artystami Kromer Biecz Festival. Jego gośćmi byli Agnieszka Budzińska - Bennett oraz Bruno Cocset.





















Zostań Patronem Z Pogranicza